-Dlaczego zwracasz się z tym do mnie? - przekrzywiłem łeb. - To nie ode mnie zależy.
-Może nie, ale przyda mi się ktoś do pomocy - uśmiechnął się.
-Bez urazy, ale święta... nie, to nie dla mnie.
-Nie lubisz świąt?! Śnieg, choinka, cudowne ozdoby, radość, rodzina...
-Zimno, mokro, ciemno - przerwałem. - Poproś kogoś innego.
-Ale - spojrzał na mnie smętnie - to nasze pierwsze święta w tej sforze. Wszyscy spędzą je razem. Bez ciebie to nie będzie to samo... Przynajmniej nie psuj tej przyjemności innym, zwłaszcza dzieciakom.
Milczałem, nie wiedziałem co odpowiedzieć.
-Przepraszam - westchnąłem. - Zrobię to. Pomogę ci, ale tylko dla dzieciaków.
-Super! - zerwał się z miejsca. - Chodź!
-Dokąd? - pobiegłem za nim.
Rocky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz