-Dobrze wiedzieć - uśmiechnąłem się lekceważąco.
-Ani trochę cię to nie rusza? - zdziwił się Loki. - Przecież...
-Co ma mnie ruszać? Twój szczeniacki żart. W sumie dobrze, że poruszyłeś ten temat. Pomożesz mi ich znaleźć, dowiemy się czemu mnie zostawili.
-Ja... nie żartuję, chciałbym, ale to prawda. Czy ja ci wyglądam na kogoś kto żartuje?
-Nie... - zamyśliłem się. - Raczej na kogoś, kto wali suchary. Idziesz ze mną?
-Nie rozumiesz. To nie wygłupy. Zresztą co ty możesz wiedzieć o poważnych rozmowach...
-Masz rację. Nie wiem nic. Nie nauczyli mnie tego.
-Teraz będziesz ich obwiniać? Ciut późno. Przyjmij to jak na twoje lata przystało. Oni nie wrócą, nie spotkasz się już z nimi.
-Idź ty pesymisto. Odnajdę ich i ci udowodnię. To że ich ze mną nie było, nie znaczy że ich nie ma.
Zostawiłem Lokiego i pobiegłem do lasu. Wiedziałem, że nie kłamał, mimo to nie potrafiłem w to uwierzyć. Moi kochani rodzice nie żyją?! Nie chciałem żeby widział mnie jak płaczę, nie chciałem aby ktokolwiek mnie teraz widział. Nie byłem sobą. Pierwszy raz w życiu coś chwyciło mnie za serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz