- No wsumie to było bardzo fajnie...-zaśmiałam się lekko.
- Spoko.- rzucił rzegnając mnie.
Chero pobiegł do siebie a ja weszłam do swojej jaskini. Przed spaniem, już leżąc, cały czas o nim rozmyślałam. Z rana po przebudzeniu wyszłam na zewnątrz trochę pochodzić. Pobiegłam na fiołkową łąkę,ponieważ zapach tych kwiatów zawsze z rana mnie pobudza, tak jak ludzi kawa. Pao powrocie zauważyłam Cheroona odchodzącego od mojej jaskini.
- Chero!!!- krzyknęłam. Pies się obrócił i szczęśliwy podbiegł do mnie.
- Gdzie ty byłaś?!- zapytał.
- Na łące. Przychodziłeś po mnie?!- zapytałam.
- Tak... - powiedział.
- Przepraszam!- powiedziałam smutna.- Może teraz pójdziemy razem nad jezioro?
Cheroon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz