wtorek, 1 września 2015

Od Stanley'a - CD opowiadania Avalon

-Nie zaprzeczę - uniosłem łeb. - Z moich obliczeń wynika, że są wszyscy.
-Z twoich obliczeń? - suczka skrzywiła się podczas wypowiadania tych słów. - Nie obraź się, ale lepiej będzie, jeśli powtórzę te obliczenia.
Zrobiłem urażoną minę. Avalon przejechała wzrokiem po szczeniakach i z uśmiechem stwierdziła, że są wszyscy.
-Nudzi mi się - pisnął jakiś szczeniak, a reszta mu zawtórowała.
-Nic nie poradzimy na to, że wam się nudzi - westchnąłem. - Ale możemy się w coś pobawić. Co powiecie na...
Nie dokończyłem, bo Avalon z całej siły palnęła mnie w łeb. Niby nic takiego, ale aż zachwiałem się pod wpływem uderzenia.
-Nawalanka? - znów czyjś piskliwy głosik przeszył powietrze.
-Nie - krzyknąłem.
-Stanley opowie wam bajkę! - to Av wpadła na ten genialny pomysł.
Nie pomyślała jednak, że Stanley nie zna zbyt wielu bajek. Rodzice nie zdążyli mu żadnych przekazać, a Loki uważał, że wymyślone historie to strata czasu. Jedyne bajki jakie znałem pochodziły z okresu, w którym mieszkałem z ludźmi. W mojej pamięci były wyblakłe, a ich zakończonej prawie wcale nie pamiętałem. Nic dziwnego. Słyszałem je tylko raz. Dzieci wolały wgapiać się w ekrany elektronicznych ustrojstw niż słuchać mądrości przekazywanej przez starszych.
Poleciłem szczeniakom, aby usiadły w kółku. Mimo wszystko wcale się nie wykręcałem. Wolałem to niż chociażby noszenie bachorów na własnym grzbiecie.
-Dawno, dawno temu; za górami, za lasami; mieszkała mała dziewczynka z mamą. Nosiła czerwony kapturek, przez co zwano ją...
-Eee - naraz szczeniaki zaczęły jęczeć.
-Wszyscy to znają - powiedział Walter - To nudna bajka.
-A w dodatku ma brzydkie zakończenie - wtrąciła Cortney. - To niesprawiedliwe, że tak potraktowali wilka.
Dalszą wymianę zdań przerwało przybycie niespodziewanego gościa. Najwyraźniej słyszał już o naszej zabawie w chowanego i nie był z niej zbytnio zadowolony. Tak, Mashine zdecydowanie wyglądał na wkurzonego.
-Stanley! Avalon! - powiedział lekko podniesionym tonem głosu. - Co to ma znaczyć?!
-Sądzisz, że "Czerwony Kapturek" jest zbyt demoralizujący? - zakpiłem, nie zważając na poważną minę alfy.
-Przepraszamy, Maszi - Avalon podeszła bliżej niego. - To było... Jednorazowe rozproszenie. Koniec z ryzykownymi zabawami.
-Mam nadzieję - Mashine wyraźnie złagodniał. - Dostaliście nauczkę, wystarczy. Cofam wam karę.
-Dziękujemy, najłaskawszy. - Ukłoniłem się przesadnie.
-Ale macie się zachowywać - westchnął. - Odprowadźcie szczeniaki.

Avalon?

Brak komentarzy: