sobota, 5 września 2015

Od Michelle - CD opowiadania Niklaus'a

Popatrzyłam beznamiętnie na kwiatek i wyciągnęłam po niego niepewni łapę. Miałam wątpliwości, czy to przypadkiem nie jest zwykłym żartem. Jednak gdy owy kwiat okazał się najzwyklejszy, popatrzyłam na Klaus’a z wyrazem podziękowania, lecz i zwykłej obojętności na pysku.
- Dzięki - powiedziałam, patrząc na kwiat beznamiętnie.
- Spoko. Nie ma za co - odparł Klaus, uśmiechając się żałośnie. Westchnęłam i odwróciłam łeb w inną stronę, od razu znajdując sobie nowy obiekt zainteresowania. Tym obiektem było drzewo rosnące, na oko, 10 metrów od nas. Drzewo nie było takim drzewem, jak każde które można było spotkać na przykład w lesie. Nie! To drzewo miało dziwne gałęzie, koloru ciemno żółtego, a nie brunatnego, takiego jak inne rośliny. Po pięciu minutach zaczęło się też odróżniać od reszty świata, ponieważ zaczął padać śnieg i wszystko wokół miało cienką, białą warstwę. Nie zauważyła bym nawet tego, że pada śnieg. Dopiero gdy jeden spadł mi na pysk, popatrzyłam na niego, robiąc przy tym zeza. Usłyszałam również zduszony śmiech Klaus'a i padłam na ziemię, łapami łapiąc się za oczy. Nie były one przystosowane do szybkiego umieszczania wzroku  rzeczy na moim nosie, więc zaczęły piec.
- Dobrze... Czujesz... Ty... - usłyszałam Niklaus'a, który próbował złożyć do kupy wymienione wyrazy - Coś Ci jest?
Powstałam, otwierając powoli jedno oko. Popatrzyłam nim na Klaus'a kiwając przeciwnie łbem. Po tych słowach jak na zawołanie otworzyło mi się drugie oko. Westchnęłam i rozejrzałam się dookoła.  Obraz przed moimi oczami, był rozmazany. Wiedziałam jednak gdzie co się znajduje, ponieważ uratowała mnie fotograficzna pamięć. Odwróciłam się w stronę, w którą znajdowało się wcześniejsze drzewo. Marszowym krokiem zaczęłam iść w jego stronę, zupełnie jak było z tym jelonkiem. Tym razem jednak obiekt do którego podążałam był nie ruchomy, co ułatwiło sprawę.
- Gdzie idziesz? - zapytał pies. W jego głosie było słychać nutkę zainteresowania. Ja jednak na jego słowa nic nie odpowiedziałam, tylko odskoczyłam do tyłu, przybierając pozycje do skoku. Opanowałam się jednak, przypominając sobie, że to Klaus. Inaczej od razu bym skoczyła na niego, a raczej próbowała, ponieważ obraz nie był jeszcze zbyt dobry. Potrząsnęłam głową i znów zaczęłam iść w stronę drzewa.
- Do tamtego drzewa? - zapytał, a gdy pokiwała łbem uśmiechnął się zwycięsko.
- I czego się szczerzysz - westchnęłam, przyśpieszając kroku.

Niklaus?

Brak komentarzy: