sobota, 12 września 2015

Od Niklaus'a CD opowiadania Michelle

Przyśpieszyłem kroku, goniąc za Michelle która już podchodziła do pnia drzewa.
- Czekaj, to może być niebezpieczne! - krzyknąłem. Zignorowała mnie. Trąciła nosem potężny pień, a w drzewie pojawił się otwór.
- Co to jest?... - szepnęła suczka. Zanim zdołałem odpowiedzieć, wskoczyła do dziury w drzewie. Dziura okazała się tajemnym przejściem. Przeżegnałem się i ostrożnie wlazłem do "dziury". Klapa natychmiast się zamknęła i otoczyła mnie ciemność.
- Michelle?! - zawołałem cicho. Nie było jej tu. Nagle poczułem że ześlizguję się po wewnętrznej "stronie" drzewa w dół, jak po zjeżdżalni. Zacząłem wrzeszczeć. Na końcu mojego szalonego zjazdu wpadłem na coś miękkiego. Michelle.
- Michelle? Michelle! - krzyknąłem. Suczka była nieprzytomna. Z jej pyska sączyła się czarna ciecz... Miałem wrażenie że w tych ciemnościach coś przebiegło. Wzdrygnąłem się. Nie mogłem zostawić Mich samej. Ale tak czy owak nie dam rady wrócić na górę. Muszę iść dalej. Wziąłem suczkę na plecy i z trudem poszedłem przed siebie. W pewnej chwili oparłem się bokiem o ścianę. Najwyraźniej gdzieś tam był włącznik światła, bo zewsząd otoczyła mnie jasność.
Przyjrzałem się pomieszczeniu w którym byłem. Wyglądało to na laboratorium. Ja i Michelle znaleźliśmy się w jakimś bunkrze.
Nie miałem czasu na rozmyślania, bo usłyszałem wrzask. Odwróciłem się gwałtownie i dostałem czymś z całej siły w głowę. Zdążyłem tylko zobaczyć jakieś podejrzane cienie i zemdlałem.



- Trzeba go obudzić. Fallow czeka... - powiedział ktoś w moim otoczeniu. Powoli otworzyłem oczy, przypominając sobie co się stało. Nade mną pochylało się sześć zamaskowanych postaci.
- Obudził się - charknęła jedna postać i złapała mnie za kark. Postać miała czerwone, świecące się oczy. Jej ręka była chuda, pokryta liszajami i kościotrupia. Chciałem krzyknąć ale druga ręka zatkała mi pysk.
- Chodźmy - inna postać przyjrzała się mi. - Fallow jest zła. Trzeba ją uspokoić...
Jaka Fallow? Nic już nie rozumiałem. Pięć postaci poszło przodem, a szósta, trzymając mnie, szła za nimi.
W końcu dotarliśmy do jeziora. Miało na pewno dobre dwadzieścia pięć metrów, pewnie i tak było głębsze. Przy jeziorze było molo. Zamaskowana postać rzuciła mnie sobie pod nogi. Byłem zbyt wystraszony by myśleć o ucieczce. Postać wzniosła ręce i zaczęła mówić coś szybko w innym języku. Gdy skończyła, w wodzie coś się zakotłowało. Z jeziora wynurzyła się przerażająca postać. Miała poskręcane, brudne włosy, łuskowaty ogon, ciemne oczodoły i gębę nadzianą ostrymi zębiskami.

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiawHTVjAK7qCypa3C_kTuH-R8plXzDAaaaGnwQgCu138N0nUKDOSSHY_C3Kuy9Wq_NAgb7tfGClOo4k6o3FsHJyRKYFOLTqYGx4si-g6zdMZ0QiL8umVswpGCvpJnbruJ3wYQJ8051i08/s1600/MAMULA+(aka%2BNYMPH,%2B2014)%2B(14).jpg
Zacząłem wrzeszczeć, a jedna z postaci złapała mnie i uniosła.
- To Follow, słonko - zwróciła się do mnie. - Zaraz się z nią bliżej poznasz.
Byłem przerażony. Gdy postać zbliżała się ze mną w stronę potwora, rozpłakałem się jak małe dziecko. Zaraz będę miał bliższy kontakt z tym potworem! Nie!!!...
- Żegnaj kotku... - szepnęła postać i wepchnęła mnie prosto w łapska potwora...


Michelle? Tylko ty możesz mnie uratować.

Brak komentarzy: