niedziela, 13 września 2015

Od Levar'a

Wstałem. Otrząsnąłem się po czym rozejrzałem się do okoła. Niklaus leżał pod ścianą. Pomyślałem, że nie będę go budzić. Spokojnie jak gdyby nigdy nic wyszedłem z jaskini. Przy wyjsciu siedział dziadek. Podszedłem do niego i zagadałem :
-Cześć dziadku. - Westchnąłem. Alfa spojrzał się na mnie zrezygnowanym wzrokiem.
-Witaj.
-Zostałeś mi tylko ty, Jocker i Ferraro, tak? - Zapytałem.
-Tak. Masz jeszczę ciocie Qet...No i Suzzie. - Powiedział.
-Na szczęście mam Lonlay. - Uśmiechnąłem się. - Właśnie, miałem do niej iść.
Pożegnałem sie z dziadkiem i wyruszyłem do jaskini Lon. Jak zwykle siedzieli i gadali.
-Cześć Lo. - Uśmiechnąłem się i oparłem o ścianę. - Idziesz?
-Jasne. - Uśmiechnęła się.
Wyszliśmy na zewnątrz.
-Jak tam? - Zapytałem.
-Dobrze. Słyszałam że twoi rodzice odeszli?
-Taa...Wiesz, teraz my dorośliśmy. My, zastąpimy ich. - Spojrzałem na Lon.
Szliśmy nawet nie wiem gdzie. Upolowaliśmy królika i go zjedliśmy. Wracając do domu, zauważyłem że coś trzęsie się w krzakach. Małe, kulkowate.
-Lonlay kochanie, podejdź. - Powiedziałem.
Rozchyliliśmy krzaki i ukazał nam się malutki piesek.
-Levar proszę cię...-Mruknęła. - My go/jej nie weźmiemy.
-Czemu? -Zapytałem zły.
-No okej...Ale ty się nim/ją zajmujesz.

*7 miesięcy później*

-Mal! Chodź na chwilę. - Powiedziałem.
-Idę tato. - Westchnęła.
-Słuchaj, idziemy na polowanie.
-Okej. Idę po mamę! - Powiedziała ucieszona.

Lonlay? ^^

Brak komentarzy: