sobota, 12 września 2015

Od Rayan'a CD opowiadania Suzzie


-Chodźmy do Skyres. Słyszałem że jest dobrą fryzjerką, czy jak tam ludzie mówią. - Mruknąłem.
Suzzie popatrzyła się na mnie dziwnie.
-Sky? - Po chwili zapytała.
-No, chyba. - Podrapałem się po głowie.

*U Skyres*

-Siemka. - Uśmiechnąłem się.
-Hej. Co chcecie ? - Zapytała.
-Wiesz jak odmyć to coś? - Zapytałem spoglądając na swój bok.
-Taaa...-Odwróciła się i zaczęła coś szukać pod stertą trawy. - O ! Tu go mam.
-Co?
-No szczotkę i płyn. Idziemy nad jezioro. - Uśmiechnęła się.
Powędrowaliśmy nad jeziorko. Sky kazała nam wejść do wody i oblała nas tą białą mazią.
-Szoruj. - Uśmiechnęła się do nas.
Zacząłem ostro szorować swoją sierść. Nagle, była bielsza od drugiej części.
-Skyres? Mogę prosić na drugą stronę ? - Zaśmiałem się.
Suczka oblała mnie z drugiej strony. Suzzie cała była błyszcząca. Ja po chwili też. Sky poszła do domu a ja usiadłem na kamień.
-Wyglądasz super. - Uśmiechnąłem się. - Lepiej zostań biała.
-Ty też całkiem...Spoko. - Powiedziała. - Ja muszę iść do domu. Przyjdę rano.
-Okej, to do jutra! - Krzyknąłem do odchodzącej suczki.
Wróciłem do swojego domu. Zasnąłem. Rano obudził mnie śpiew ptaków. Podniosłem się i otworzyłem oczy. Zerknąłem przez "okno" i ujrzałem wschodzące słońce. Postanowiłem, że jak zwykle przejdę się po terenach. Moja łapa jest zdrowa, więc mogę już powrócić do pracy. Koniec zabawy...Muszę spoważnieć i wziąść się w garść. Najpierw poszedłem do centrum. Zobaczyłem, jak Su wymyka się z domu i znika za jaskinią. Postanowiłem, że pośledzę ją trochę. Cichutko skakałem z drzewa na drzewo. Suczka powoli szła rozglądając się w około, jakby nie chciała aby nikt jej nie widział. Nagle za kamieniem zobaczyłem Jem'a. Siedział sobie spokojnie, aż Suzzie do niego nie podeszła. Spojrzeli się na siebie i gdzieś poszli. Już nie mam sił na dalsze skakanie...Poczekałem aż odejdą, i w tedy zeszłem.

*Plaża In Litore"

Siedziałem sobie na przegu i patrzyłem się w swoje odbicie. Dla czego ona mi to zrobiła? Kochałem Costę...Całym sercem. Ale nie! Musiała mnie zostawić. Tak dobrze nam się wiodło...
-Wiem o tym. - Usłyszałem z tyłu znajomy głos. - Czuję to samo.
Odwróciłem się i ujrzałem Mashine. Pies usiadł obok i też zaczął patrzeć się w wodę.
-Tylko Ace odeszła, Costa dalej jest w sforze...-Mruknąłem.
- To był twój wybór. - Spojrzał na mnie. - Lepiej słuchać serca.
-Racja...Ale ty słuchałeś serca, prawda? - Zapytałem.
-Tak. Aceland była tą jedyną. Odeszła bez powodu, bez pożegnania. Nie wiem czemu. Ja ją kochałem, a czy ona mnie? Tego nie wie nikt. - Powiedział.
-To tak samo u mnie...-Poklepałem go po plecach. - Nie wiem jakim cudem ona mi zawróciła w głowie...Teraz poczekam na kogoś, kto nie będzie "Na chwilę". - Powiedziałem, spojrzałem na niebo i usłyszałem tylko głos odchodzącego alfy :
-Nie możemy zaprzeczyć temu, co czujemy w środku.
Wróciłem do domu. Zmęczony upadłem na ziemię. Nagle do mojej jaskini wbiegła Suzzie.
-Hejka! - Krzyknęła.
Złapałem się za głowę.
-Ciszej...
Nie wyrabiam już. Te sprawy miłosne mnie wykończą. Cały czas myślę o tym co zrobiła mi Costa. Spojrzałem na Suzzie, to na wyjście. Suczka przytaknęła i spokojnie wyszła. Zasnąłem. Obudził mnie głos nadchodzącego Theo i Jocker'a. Szybko wstałem i otrząsnąłem się.
-Cześć Wujku! - Powiedział Theo.
-Witajcie. - Uśmiechnąłem się. - Co tam?
-Po sprzęt przyszliśmy. - Spojrzał na sprzęt Jocker.
-Ah, no tak. Chcesz to ci go oddam. Jestem za stary na wspinaczki. - Zdjąłem nowiutki, nie używany sprzęt wspinaczkowy. Chłopcy wybiegli szczęśliwi. Znów się położyłem. Wstałem wieczorem. Przed sobą zobaczyłem łapy.

Suzzie? Może ktoś inny? 


Dopisek Suzzie: Zaklepuję odpisanie!

Brak komentarzy: