sobota, 19 września 2015

Od Jocker'a- CD opowiadania Theo

Spojrzałem przygnębioną miną na przyjaciela. Jak zobaczyłem co właśnie położył obok siebie na moim pysku od razu ukazał się uśmiech. Wyskoczyłem jak najszybciej z jaskini.
- Jeszcze się pytasz?!- zaśmiałem się.
Widać było że Theo również zrobiło się miło na sercu. Pobiegliśmy razem na dobrze znane nam skałki. Przypięliśmy sprzęt ochronny do swojego ciała a resztę u góry na szczycie skał. Zbiegliśmy na dół i zaczęła się wspinaczka.


***3 godziny później***



- Ehhhh... Stary.- wydyszałem.- Nie mam już siły.
- Przyznam ci że ja też już jestem całkiem wyczerpany.- wyszeptał.
Zeszliśmy oboje na dół i odpięliśmy wszystkie linki i udaliśmy się w drogę powrotną. Po drodze dużo gadaliśmy i żartowaliśmy jak za dawnych szczenięcych lat. W sforze rozeszliśmy się już do swoich jaskiń. Wszedłem do naszej rodzinnej jaskini i zastałem tam tatę siedzącego w koncie, płaczącego. Podszedłem do niego klepiąc go po plecach. Znam jego ból.
- Tato.- przytuliłem go.- Dlaczego znowu płaczesz?
- Tęsknię za Ace i dziećmi... Dobrze że zostałeś mi jeszcze ty, Suzzie i Ferraro.
- Mi też jest smutno ale jak sobie przypominam że specjalnie odeszła to mam wątpliwości czy to faktycznie moja matka.
Gdy tata o tym usłyszał otarł łzy, wstał i podszedł do szafki na której leżał naszyjnik z sercem. Wziął go w zęby i rozszarpał go. Uśmiechnąłem się. Byłem dumny z ojca że potrafi zrozumieć co jest dobre a co fałszywe. Tata położył się żeby troszeczkę odpocząć. Ja położyłem się w swoim posłaniu i rozmawialiśmy aż do powrotu Suzzie i Ferraro. Potem wszyscy zasnęliśmy.


***z rana***



Nie czekałem i od razu pobiegłem do Theo opowiedzieć mu o wczorajszej rozmowie z Mashim.


Theo?

Brak komentarzy: