-Jesteś - pokiwałem łbem z udawaną powagą. - Starym, znoszonym bamboszem.
-Dobra, starczy - Mashine szturchnął mnie w bark. - Lepiej przejdźmy do ciebie. Jak ci się żyje?
Westchnąłem. W ostatnim czasie nie jestem w stanie stwierdzić, czy w
ogóle żyję. Siedzę w jaskini, pochłonięty wizją stworzenia czegoś
nowego. Wynalazku, cudownego leku na wszystkie choroby. Czasem zapominam
o jedzeniu, zapominam o piciu, chodzę brudny i zaniedbany, bo niby
czemu mam tracić czas na doprowadzanie się do porządku? Mało śpię, a
raczej tylko wtedy, gdy nie dam rady utrzymać się na łapach. W swoim
ciemnym domu siedzę pod sztucznym oświetleniem i nawet nie wiem jaka
pora roku obecnie panuje. Granice między dniem i nocą zupełnie mi się
rozmyły. Zapomniałem ile trwa doba i w jaki sposób słońce porusza się po
nieboskłonie...
-Loki! - Mashine spojrzał na mnie z przestrachem. - Z tobą serio jest
kiepsko. Słyszysz mnie?! A może mnie nie widzisz?! Jestem, szukam
kontaktu.
Dotarło do mnie, że wszystko co "mówiłem", nie opuściło ścian mojego
mózgu. Wychodziło na to, że przez dobre pół minuty staliśmy naprzeciw
siebie, wgapiając się we własne oczy, niczym kamienne posągi.
Przynajmniej ja. Co prawda patrzyłem na przyjaciela, ale do tego stopnia
pogrążyłem się w myślach, że nie zarejestrowałem obrazu. Więc nie mam
pojęcia co robił, gdy się zawiesiłem.
-Yy, słyszę cię - dosłownie w ostatniej chwili się ocknąłem; Mashine już podnosił łapę, by wymierzyć uświadamiający cios.
-Nie powiem, jest mi ciężko - powiedziałem, patrząc przed siebie - tak
rozmawiać po długiej przerwie. Odwykłem od swojego głosu, nie raz nie
potrafię sformułować zdania.
-To faktycznie niedobrze - przyjaciel wyraźnie się przejął. - Może chciałbyś o tym z kimś porozmawiać?
-Mówisz o psychologu? -skrzywiłem się. - Odmawiam leczenia. Jestem jaki jestem i tego nikt nie zmieni.
-A może staniesz się bardziej otwarty? - począł wyliczać. - Poznasz kogoś, będzie ci się lepiej żyło.
Uczucie jakim darzę Mashine'a jest dość trudne do opisania. Mieszanina
szacunku, przyjaźni z nienawiścią i współczuciem. Nie cierpię tej jego
troski o cały świat.
-Nie, ale wiedz, że to doceniam - przewróciłem oczami. - Jak chcesz mi
pomóc, to ze mną pogadaj. Na przykład o przyszłości sfory. Może jakieś
reformy, wojny?
Mashine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz