wtorek, 15 września 2015

Od Michelle – CD opowiadania Niklaus'a

Jasne światło uderzyło w oczy Michelle. Suczka oszołomiona próbowała wstać, jednak na marne. Wszystkie kończyny miała przyczepione żelaznymi zatrzaskami do metalowej płyty, nawet ogon. Michelle popatrzyła na bok i  ujrzała ludzi w śmiesznych, białych strojach, którzy majstrują coś przy stole. Jeden z ludzi nagle do niej podszedł, wstrzykując jej coś pod skórę. Suczka zawyła i zaczęła kręcić się na boki. Niewyobrażalny ból przeszedł jej po kościach, z całej siły uderzając w głowę.
- Teraz nie uciekniesz – powiedział ochrypłym głosem człowiek. Odpiął wszystkie zatrzaski i wziął suczkę na ręce. Michelle nieprzytomnym wzrokiem popatrzyła na zakrytą białą chustką twarz człowieka. Zebrała wszystkie siły które miała i wyrwała się, biegnąc przed siebie. Bieg nie buł długi, ponieważ zaraz padła na ziemię i przeturlała się trochę. Próbowała wstać, jednak jej łapy zaczęły, niczym galaretka, bujać się na boki. Wygrała jednak bitwę z łapami i spokojnie stała, rozglądając się na boki.
~~ Trzeba się zbierać ~~ westchnęła suczka. To nie było normalne miejsce. Rozejrzała się jeszcze raz za Klaus’em. Nie widziała go nigdzie, lecz czuła jego zapach. Poszła więc za tym, co mówił jej nos. Musiała się sprężać, ponieważ z tyłu dało się słyszeć krzyki. Przeszła przez korytarz, do rozwidlenia. Jedna droga prowadziła na prawo, druga na lewo. Suczka bez namysłu poszła w prawo. Gdy tylko poszła w wyznaczony przez siebie kierunek, poczuła ścisk na karku i uniosła się do góry.
- Gdzie leziesz – głos wyraźnie był zdenerwowany – Już i tam mam ciężko
Człowiek zaczął iść przez pomieszczenia i korytarze, których Mich jeszcze nie odkryła. Suczka zaczęła rozglądać się na boki i nagle, przez ułamek sekundy zobaczyła białą plamę.
- Klaus – szepnęła, próbując wyrwać się z mocnych objęć człowieka. W końcu, gdy była na podłodze, puściła się biegiem w stronę białej plamy. Złapała psa za łapę i szybko pobiegła w inną stronę.
- Zmywamy się – powiedziała Michelle szybko.
- Jak najszybciej – usłyszała… żeński głos. Momentalnie zatrzymała się i ujrzała suczką Husky, w podobnym wieku z różową obróżką, na której napisane było „Queen”. Miała równie białe futro jak Klaus, co wyjaśniało pomyłkę Mich.
- Nie jesteś Niklaus – powiedziała cicho, z wyrazem zawiedzenia na pysku.
- Nie – powiedziała suczka lekko zmieszana – A kto to jest? – zapytała, a oczy zaświeciły się jej jak pięć złotych. Michelle nie odpowiedziała nic i zaczęła rozglądać się za psem, szybkim krokiem ruszając przed siebie. Husky dorównała jej kroku i zaczęła biadolić jak jej tu jest źle i niedobrze. Michelle aż rzygać się chciało na opinie suczki o tych pomieszczeniach i, że to źle wpływa na futro.
- Uważaj bo sobie pazurki pozdzierasz – syknęła Mich, przeszywając Queen złowrogim spojrzeniem. Husky chciała już coś powiedzieć, lecz Michelle momentalnie wyrwała do przodu. Michelle usłyszała znajomy, lecz bardzo cichy głos. Nagle zatrzymała się, że Queen prawie na nią wpadła.
- Co je… - suczka nie dokończyła, ponieważ Michelle zatkała jej pysk łapą.
- Jeśli coś teraz powiesz, to osobiście wyrwę z Ciebie flaki i spalę  na stosie - warknęła cicho suczka. Queen zrobiła obrażoną minę i popatrzyła dumnie przed siebie. Przed suczkami było wielkie jezioro. Michelle zrobiła pewny krok przed siebie i schowała się za jakimś głazem. Miała w tej chwili tylko jedno marzenia - znaleźć Klaus'a i zmywać się stąd.
- Co robimy? - Michelle usłyszała głos Queen. Suczka popatrzyła na Queen i już miała jej łapy urwać, gdy znów usłyszała znajomy głos. Teraz już wiedziała, że to był Nik. Wyjrzała zza głazu i zobaczyła białą plamę, tym razem na pewno to był Niklaus. Suczka chciała już po niego biec, gdy z wody wynurzyła się dziwna istota. Queen jednak bez wahania wyszła zza kamienia i poszła w stronę Niklaus'a. Michelle walnęła się łapą w czoło, jednak na jej pysku był uśmiech. Ktoś zabije za nią tę suczkę. Queen jednak biegła, ciągnąc za łapę nieprzytomnego Klaus'a. Michelle popatrzyła na psa zdziwiona i również zaczęła biec.
- Tam jest wyjście - szepnęła do Queen. Suczka kiwnęła łbem i za chwilę, albo piętnaście minut wszyscy byli na zewnątrz.
- Żyjesz? - Queen zaczęła budzić Klaus'a. Michelle popatrzyła na psa i z całej siły stuknęła go w brzuch. Klaus o dziwo obudził się, chociaż nie tego oczekiwała Mich. Chciała się po prostu na kimś wyżyć.
- Żyje - jęknął Klaus, przewracając się na drugi bok.
- Skąd jesteś? - zapytała Michelle, patrząc na Queen.
- Ymm... Stamtąd - powiedziała bez wahania Queen, uśmiechając się szeroko do Klaus'a - Pamiętam, że alfa nazywał się Francesco - dodała Queen. Michelle przysłuchiwała się... nie, Michelle wpuszczała tylko te słowa do czaszki, gdzie odbijały się one od ścian.
- Dobry kawałek stąd jest dopiero sfora - do głowy Mich, wpadł również głos Niklaus'a - Trzeba by Cię oprowadzić - spojrzał w stronę Michelle, a suczka dopiero po dłuższej chwili się ocknęła.
- Tak - westchnęła i popatrzyła ponurym wzrokiem na Queen. Gdyby nie Klaus, dawno powiedziałaby tej suczce Bay i poszła do domu.
- Naprawdę - krzyknęła i uścisnęła Nik'a, później spojrzała na Michelle i próbowała ją przytulić. Suczka jednak odsunęła się w tył i pokazała kły.
- To chodźmy westchnął pies i zaczął iść. Michelle poszła za nim i Queen, powolnym, nierównym krokiem. To będzie długa podróż... 

Niklaus?

Brak komentarzy: