Jasne światło uderzyło w oczy
Michelle. Suczka oszołomiona próbowała wstać, jednak na marne. Wszystkie
kończyny miała przyczepione żelaznymi zatrzaskami do metalowej płyty, nawet
ogon. Michelle popatrzyła na bok i ujrzała ludzi w śmiesznych, białych
strojach, którzy majstrują coś przy stole. Jeden z ludzi nagle do niej
podszedł, wstrzykując jej coś pod skórę. Suczka zawyła i zaczęła kręcić się na
boki. Niewyobrażalny ból przeszedł jej po kościach, z całej siły uderzając w
głowę.
- Teraz nie uciekniesz – powiedział
ochrypłym głosem człowiek. Odpiął wszystkie zatrzaski i wziął suczkę na ręce.
Michelle nieprzytomnym wzrokiem popatrzyła na zakrytą białą chustką twarz
człowieka. Zebrała wszystkie siły które miała i wyrwała się, biegnąc przed
siebie. Bieg nie buł długi, ponieważ zaraz padła na ziemię i przeturlała się
trochę. Próbowała wstać, jednak jej łapy zaczęły, niczym galaretka, bujać się
na boki. Wygrała jednak bitwę z łapami i spokojnie stała, rozglądając się na boki.
~~ Trzeba się zbierać
~~ westchnęła suczka. To nie było normalne miejsce. Rozejrzała się jeszcze
raz za Klaus’em. Nie widziała go nigdzie, lecz czuła jego zapach. Poszła więc
za tym, co mówił jej nos. Musiała się sprężać, ponieważ z tyłu dało się słyszeć
krzyki. Przeszła przez korytarz, do rozwidlenia. Jedna droga prowadziła na
prawo, druga na lewo. Suczka bez namysłu poszła w prawo. Gdy tylko poszła w
wyznaczony przez siebie kierunek, poczuła ścisk na karku i uniosła się do góry.
- Gdzie leziesz – głos wyraźnie był
zdenerwowany – Już i tam mam ciężko
Człowiek zaczął iść przez
pomieszczenia i korytarze, których Mich jeszcze nie odkryła. Suczka zaczęła
rozglądać się na boki i nagle, przez ułamek sekundy zobaczyła białą plamę.
- Klaus – szepnęła, próbując wyrwać
się z mocnych objęć człowieka. W końcu, gdy była na podłodze, puściła się
biegiem w stronę białej plamy. Złapała psa za łapę i szybko pobiegła w inną
stronę.
- Zmywamy się – powiedziała Michelle
szybko.
- Jak najszybciej – usłyszała…
żeński głos. Momentalnie zatrzymała się i ujrzała suczką Husky, w podobnym
wieku z różową obróżką, na której napisane było „Queen”. Miała równie białe
futro jak Klaus, co wyjaśniało pomyłkę Mich.
- Nie jesteś Niklaus – powiedziała
cicho, z wyrazem zawiedzenia na pysku.
- Nie – powiedziała suczka lekko
zmieszana – A kto to jest? – zapytała, a oczy zaświeciły się jej jak pięć
złotych. Michelle nie odpowiedziała nic i zaczęła rozglądać się za psem,
szybkim krokiem ruszając przed siebie. Husky dorównała jej kroku i zaczęła
biadolić jak jej tu jest źle i niedobrze. Michelle aż rzygać się chciało na
opinie suczki o tych pomieszczeniach i, że to źle wpływa na futro.
- Uważaj bo sobie pazurki
pozdzierasz – syknęła Mich, przeszywając Queen złowrogim spojrzeniem. Husky
chciała już coś powiedzieć, lecz Michelle momentalnie wyrwała do przodu.
Michelle usłyszała znajomy, lecz bardzo cichy głos. Nagle zatrzymała się, że
Queen prawie na nią wpadła.
- Co je… - suczka nie dokończyła, ponieważ
Michelle zatkała jej pysk łapą.
- Jeśli coś teraz powiesz, to
osobiście wyrwę z Ciebie flaki i spalę na stosie - warknęła cicho suczka.
Queen zrobiła obrażoną minę i popatrzyła dumnie przed siebie. Przed suczkami
było wielkie jezioro. Michelle zrobiła pewny krok przed siebie i schowała się
za jakimś głazem. Miała w tej chwili tylko jedno marzenia - znaleźć Klaus'a i
zmywać się stąd.
- Co robimy? - Michelle usłyszała
głos Queen. Suczka popatrzyła na Queen i już miała jej łapy urwać, gdy znów
usłyszała znajomy głos. Teraz już wiedziała, że to był Nik. Wyjrzała zza głazu
i zobaczyła białą plamę, tym razem na pewno to był Niklaus. Suczka chciała już
po niego biec, gdy z wody wynurzyła się dziwna istota. Queen jednak bez wahania
wyszła zza kamienia i poszła w stronę Niklaus'a. Michelle walnęła się łapą w
czoło, jednak na jej pysku był uśmiech. Ktoś zabije za nią tę suczkę. Queen
jednak biegła, ciągnąc za łapę nieprzytomnego Klaus'a. Michelle popatrzyła na
psa zdziwiona i również zaczęła biec.
- Tam jest wyjście - szepnęła do
Queen. Suczka kiwnęła łbem i za chwilę, albo piętnaście minut wszyscy byli na
zewnątrz.
- Żyjesz? - Queen zaczęła budzić
Klaus'a. Michelle popatrzyła na psa i z całej siły stuknęła go w brzuch. Klaus
o dziwo obudził się, chociaż nie tego oczekiwała Mich. Chciała się po prostu na
kimś wyżyć.
- Żyje - jęknął Klaus, przewracając
się na drugi bok.
- Skąd jesteś? - zapytała Michelle,
patrząc na Queen.
- Ymm... Stamtąd - powiedziała bez wahania Queen, uśmiechając się szeroko do Klaus'a - Pamiętam, że alfa nazywał się Francesco - dodała Queen. Michelle przysłuchiwała się... nie, Michelle wpuszczała tylko te słowa do czaszki, gdzie odbijały się one od ścian.
- Dobry kawałek stąd jest dopiero sfora - do głowy Mich, wpadł również głos Niklaus'a - Trzeba by Cię oprowadzić - spojrzał w stronę Michelle, a suczka dopiero po dłuższej chwili się ocknęła.
- Tak - westchnęła i popatrzyła ponurym wzrokiem na Queen. Gdyby nie Klaus, dawno powiedziałaby tej suczce Bay i poszła do domu.
- Naprawdę - krzyknęła i uścisnęła Nik'a, później spojrzała na Michelle i próbowała ją przytulić. Suczka jednak odsunęła się w tył i pokazała kły.
- To chodźmy westchnął pies i zaczął iść. Michelle poszła za nim i Queen, powolnym, nierównym krokiem. To będzie długa podróż...
Niklaus?
- Ymm... Stamtąd - powiedziała bez wahania Queen, uśmiechając się szeroko do Klaus'a - Pamiętam, że alfa nazywał się Francesco - dodała Queen. Michelle przysłuchiwała się... nie, Michelle wpuszczała tylko te słowa do czaszki, gdzie odbijały się one od ścian.
- Dobry kawałek stąd jest dopiero sfora - do głowy Mich, wpadł również głos Niklaus'a - Trzeba by Cię oprowadzić - spojrzał w stronę Michelle, a suczka dopiero po dłuższej chwili się ocknęła.
- Tak - westchnęła i popatrzyła ponurym wzrokiem na Queen. Gdyby nie Klaus, dawno powiedziałaby tej suczce Bay i poszła do domu.
- Naprawdę - krzyknęła i uścisnęła Nik'a, później spojrzała na Michelle i próbowała ją przytulić. Suczka jednak odsunęła się w tył i pokazała kły.
- To chodźmy westchnął pies i zaczął iść. Michelle poszła za nim i Queen, powolnym, nierównym krokiem. To będzie długa podróż...
Niklaus?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz