sobota, 22 kwietnia 2017

Od Suzzie

Gdy tylko na nowo znalazłam się w tym miejscu – miejscu, w którym przeżyłam najlepsze lata swojego życia – nie mogłam uwierzyć w to, że ta sfora znów funkcjonuje. 
Szłam przez Centrum Sfory, mijając pojedyncze psy, których nie kojarzyłam, one również najwidoczniej nie kojarzyły mnie. Zastanawiam się, czy ktokolwiek z dawnej edycji sfory powrócił. Oprócz mnie i oczywiście Quiet. Siostry, której nie zdążyłam poznać osobiście.
Zdążyłam się dowiedzieć o śmierci Jockera i nowej Alfie, jeszcze zanim tu wróciłam. Przez kilka dni przechodziłam żałobę po bracie.
Za to powrót Quiet nie zdziwił mnie zbytnio. Właśnie dlatego chciałam, by Hayley przekazała Jockerowi medalion należący do naszej siostry – zrozumiałby, że ta żyje, i że ja dowiedziałam się o tym... w ten czy inny sposób.
Nie wiedziałam, czy Hayley tu dotarła. Zapewne nie – ze schroniska czmychnęła przy pierwszej lepszej okazji, dlatego nie miałam nawet pojęcia, czy wzięła medalion ze sobą.
W każdym razie, to, że mi również udało się uciec i powrócić do tego miejsca uznawałam za cud. Dlatego teraz chciałam jak najszybciej dostać się do Quiet i oficjalnie dołączyć do sfory. Nie zamierzałam już nigdy więcej odchodzić, nie ważne, czy znów będę do tego zmuszona poprzez okoliczności.
Ledwo zdążyłam o tym pomyśleć, do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach. Zaintrygowana, uniosłam głowę w celu zlokalizowania jego źródła.
Ujrzałam psa – bez wątpienia samca – który w pierwszej chwili wydawał mi się jedynie dziwnie znajomy. Dopiero po kilku sekundach uświadomiłam sobie, kto to był. Zszokowana, podeszłam nieco bliżej i spojrzałam prosto w oczy psa, który kiedyś był dla mnie bardzo ważny. Ja... kochałam go.
– Co... ty tu robisz? – wykrztusiłam z siebie.


Rayan? Jem?

Brak komentarzy: