czwartek, 13 kwietnia 2017

Od Quiet Nicolette - CD opowiadania Hayley

    Nie wierzę. Takim o to sposobem przypomniałam sobie moją siostrę. Suzzie była z drugiego miotu więc chyba nie zdążyłam jej poznać. To i tak dobrze że o niej wiem. A ten medalion. Ojciec musiał go podarować Suzzie po mojej ''śmierci''. Dostałam go właśnie od taty. Powiedział mi że należy do naszej rodziny od dawien dawna. Od razu założyłam naszyjnik na szyję i spojrzałam na sukę, która mi go dostarczyła.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - zamerdała ogonem.
- No wchodź opowiem ci o tym. - zaśmiałam się widząc jej podekscytowanie.
Hay weszła do jaskini. Usiadłyśmy przy wielkim stole narad, który pamiętam za szczeniaka. Wysunęłam łapy przed siebie i ułożyłam je wygodnie na stole.
- A więc tak. - odchrząknęłam. - Ten medalion podarował mi mój ojciec Mashine. Pewnie po mojej śmierci podarował go Suzzie. Nie wiem o nim zbyt dużo, tylko tyle że jest pamiątką rodzinną. Ale dobrze mieć go znów przy sobie. - westchnęłam. - Gdzie jest Suzzie?
- Ona... Jest w schronisku. - suczka posmutniała. - Nie wiem czy uda jej się uratować. Jest na przegranej drodze.
Mój humor też się nieco zmienił. Biedna. Jak mówi Hay już się jej raczej nie pomoże. Spojrzałam na suczkę, która zrozumiała że już nic więcej nie mam jej do przekazania.
- To ja już pójdę. - ocknęła się i odeszła od stołu. - W razie czego wiesz gdzie mnie szukać.
Potaknęłam i patrzyłam na suczkę tak długo aż zniknęła z punktu widzenia. Westchnęłam poprawiając medalion na szyi. Również odeszłam od stołu i podeszłam do wielkiej starej szafy. Otworzyłam jej drzwi, które zaskrzypiały głośno ukazując swą starość. Z wnętrza szafy opętały mnie kłęby kurzu, którymi zaczęłam się dławić. Szybkimi ruchami łap pozbyłam się męczącego powietrza i skupiłam się na pudłach stojących na półkach. Ściągnęłam wszystkie i poustawiałam je na stole. Na szczęście wszystkie pomieścił. Otwierałam pudła kolejno wyjmując z nich kartki i teczki. To kronika sfory. Musiałam nadrobić zaległości i dowiedzieć się wszystkiego co mnie ominęło. No i przede wszystkim dowiedzieć się nieco o mojej rodzinie. Zaczęłam przeglądać akty urodzenia mojego rodzeństwa. Nad swoim zasnęłam.
     Obudziło mnie mocne szarpnięcie i czyjeś szepty. Jeszcze z zamkniętymi oczami starałam się sobie przypomnieć co wczoraj robiłam. Rozmowa z Hay, pudła, kronika. A tak! Jestem Alfą! Pora wstawać. Otworzyłam szybko oczy i odepchnęłam się łapami do stołu lądując na plecach. Na ziemi... Osobą, która mnie budziła była Hayley oczywiście. Widząc mnie na ziemi zakłopotana pomogła mi wstać. Podziękowałam jej mrucząc coś pod nosem. Jaskinia wyglądała jakby ktoś włamał się do biblioteki i powyrywał dokładnie każdą stronę z każdej książki.

Hayley?

Brak komentarzy: