Imię: Dostała piękne imię, Novio.
Ksywka: Nov, Vio, Novcia.
Głos: Katy Perry
Rasa: owczarek szwajcarski
Wiek: 2 latka.
Płeć: suczka.
Stanowisko: morderca
Rodzina: zginęli.
Ciekawostki: o dziwo kocha wiewiórki!
Partner: -
Charakter: Oj, ta malutka, słodziutka, słodziuteńka suczka kocha
wszystkich, a dokładniej, chyba nawet cały świat. Na razie patrzy na
wszystkich słodkimi oczkami, i rozdaje miłość… A do tego przyjaźń. Gdy
by jakiś tekst miał nad nią „latać” to było by to „Niebezpieczna suczka,
nie umie się odczepić”. No cóż, taka prawda. Przyjęła to na klatę, i
nadal jest milutka, słodziutka, kochaniutka. A najbardziej
nieodczepialna, inaczej wierna 😃 Czy umie walczyć? Czy ta kulka, kępka,
zbiór (jak kto woli) miłości umie skrzywdzić kogoś innego? Uważasz, że
tak? Muszę cię zasmucić. Ta suczka nie umie nawet mrówki skrzywdzić. A
do tego, niestety, jest łatwowierna, co bardzo komplikuje sprawy bitew
itd.
Historia: -A więc jaaaaaaaa! - pisnęłam. Xeo nienawidził moich nieudanych prób solowych.
- Zamknij się! – warknął. Miał już parę miesięcy, więcej ode mnie, ale
nie wiedziałam, czemu był taki burkliwy i marudny. Ech… Ci chłopacy.
Jasne, tak jestem w wieku, kiedy chłopacy są bleeeee!
- Jesteś złyyyyyy! – obraziłam się i strzeliłam mu kuperek. Kątem moich
oczek zauważyłam, że mój wredny brat wpatruje się w wejście do naszej
kryjówki, norki pod dębem z Joolie. Joolie to była mini-lisica, cała
ruda i miała pyszczek jak chomiczek. Była słodka. Dziwne, że jadła
orzechy. Xeo zawsze mówił mi, że to wie… wiu… Jezu, nie ważne! Kiedyś
się jej zapytałam, czym właściwie jest, ale powiedziała mi, że właśnie
tą wie… wiu… wiewiu-cośką. No i jak tu się z innymi dogadać, gdy tamci
spiskują z Xeo i wmawiają mi, że Joolie to wiewiu-cosiek, a nie lisica.
Nie da się tak żyć, no! Dziwne, że Joo zgadza się na takie poniżające
zachowywanie od Xeo. Ja bym to od razu wystawiła mu tą kitę (w sensie
Xeo’wi) i… I tyle. I bym się cały, aż cały dzień nie odzywała.
- Idzie! – uśmiechnął się mój braciszek, i oczu mu zabłyszczały, a potem wyszedł z naszej norko-kryjówki. – Mela! Melania!!!
- Słyszę, nie musisz się tak drzeć! – zaśmiała się suczka i liznęła Xeo
po nosku. Nosku. NOSKU. N O S K U. Tylko ja go mogę po nosku lizać!
Podeszłam do nich ze złym wzrokiem.
- TO JEST MÓJ BRACISZEK! – oznajmiłam.
- Ta twoja siostra serio jest słodziusia! – zaśmiała się tamta, jak jej tam… MELA. Odepchnęłam ją.
- To nie zmienia postawy Xeo. I twojej. Zwłaszcza twooooooje… - nie
dokończyłam, bo poczułam, że zęby Xeo zaciskają się na moich karku, i od
niósł znów do jamki. Wyrwałam się i zaczęłam uciekać. Nagle wpadłam…
gdzieś. Spotkałam jakiegoś psa który się uśmiechał. Ale inaczej. Nie tak
szczęśliwie. Ale źle się uśmiechnął. Nagle Xeo skoczył na niego.
- Uciekaj!!! – syknął, ugryzł psa, i zaczął biec za mną. Schowaliśmy się
gdzieś. Minęły lata. Dołączyłam do sfory (SPU) i jestem tu do dziś, a
na świat patrzę jako dorosła suka….
Upomnienia: 0
Kontakt: Hero. (z kropką)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz