Westchnąłem… Dlaczego łatwiej jest zostać potrąconym przez
samochód, niż dokonać jednej udanej rozmowy, z ukochaną suczką ??? To jest
dołujące. Quiet była wściekła, po tym jak milczałem. Po prostu się odwróciła i
ze łzami w oczach uciekła. Mie miałem odwagi, by ją zatrzymać, więc też
odszedłem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nagle zauważyłem, że przede mną
przemknęło małe pomarańczowe zwierzątko. Poszedłem szybko jego śladem. Nie
patrzyłem gdzie biegnę. W pewnym momencie zorientowałem się, że utknąłem w dziurze z skale. Dopiero wtedy zobaczyłem
ścigane przeze mnie zwierzątko.
Zwierzątko kpiło ze mnie.
- Ty mała kreaturo !!!! – Wrzasnąłem wściekły. – Od początku
to planowałeś… -Zacząłem, lecz zwierzątko milczało. Prawdopodobnie nie umiało
mówić. Jednak dało się wyczytać z jego oczu wszystko, co mógłby powiedzieć. – Sory nie opowiem Ci nic co się dzisiaj
stało. Nawet nie proś. – Powiedziałem, próbując wyjść z dziury, lecz na darmo.
W pewnej chwili zwierzątko poszło między krzaki. – Ej… nie zostawiaj mnie tu
!!! Zjedzą mnie wampiry !!! – Krzyknąłem przerażony, jednak zwierzątko nie
chciało odejść. Szybko wróciło. W małych łapkach trzymało ciastka, jedno z nich
przystawiło mi pod nos. – Chcesz żebym to zjadł ??? – Zwierzątko pokiwało
głową, żeby potwierdzić moje pytanie. – Dobra, jak mnie stąd wyciągniesz, to
zrobię, co tylko będziesz chciał. – Powiedziałem. – Może lepiej będzie jak dam
ci jakieś imię…. – Zamyśliłem się. – Co powiesz na Pan Ciastkożerca ??? …. Nie,
no to może Puszek ??? Zoltar ??? Orange ??? Bunny ???... – Żadne z nich nie
podobały się zwierzątku, nie miałem więcej pomysłów. – Ok, skoro żadne z nich
ci się nie podoba, to sam sobie je wymyśl… EUREKA !!!! Nazwę Cię „Pan Fu Fu
Flapsio” , co ty na to ??? – Próbowałem wkurzyć zwierzątko, lecz ku mojemu
zdziwieni właśnie to imię mu się spodobało. – Serio Ci się to podoba ??? –
Flapsio pokiwał głową, po czy zaczął mnie ciągnąć za uszy, żeby mnie wydostać z
dziury. Po wielu próbach w końcu się udało. Jak wcześniej obiecałem Flapsiowi,
zacząłem opowiadać wszystko od początku.
Gdy w końcu był koniec mojej opowieści, Flapsio wydawał się zły na mnie.
– O co Ci chodzi ??? Nawet się tak na mnie nie patrz… - Wiedziałem, że Flapsio
chce mnie przekonać, żebym poszedł do Quiet i ją przeprosił. – No błagam
przestań… ok zrobię tak jak chcesz, ale licz się z tym , że ona nie chce mnie
widzieć. – Przyznałem, jednak Flapsio nie chciał się poddać. Zaczął mnie
ciągnąć do jednej z jaskiń. – Wiesz co ??? Jesteś geniuszem !!! – Wpadł mi do głowy
pewien pomysł. – Flapsio idziemy na łąkę. – Powiedziałem poważnie. Zaczęliśmy
zrywać tam kwiatki. Szukałem tego jedynego, lecz nigdzie nie mogłem go znaleźć.
Po długich godzinach, znalazłem go.
Ostrożnie go zerwałem i szybko pobiegłem do wcześniej
wymienionej jaskini. Jedyna rzecz, którą zapamiętałem to, to że Quiet
uwielbiała moje piosenki, a skoro nie umiem jej powiedzieć co czuję, to o tym
zaśpiewam. To byłby prostszy sposób. Przez cały dzień wymyślałem tekst, to było
cięższe, niż wszystko co do tej pory robiłem. Po zakończeniu piosenki, nadszedł
czas na drugą część mojego supernowego planu. Tutaj pojawiał się Flapsio. Miał
zwabić tutaj Quiet. Gdy tylko wybiegł, ja zacząłem myśleć o rytmie mojej
piosenki. Cicho zacząłem ją nucić, a następnie śpiewać.
*** W trakcie śpiewania
Nagle usłyszałem czyjeś kroki, od razu wiedziałem kto to.
Jednak nie przestawałem śpiewać. Leżałem ukryty za skałami i gapiłem się w
sufit.
Quiet ???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz