piątek, 1 kwietnia 2016

Od Bitter Sweet'a - C.D. Opowiadania Gracy

    Bitter błyskawicznie nastąpił na wąską ścieżkę, która aż do samego końca była usłana drobnym, luźnym żwirem, cechującym się doskonałą przyczepnością do psiej sierści. Kroczył bardzo szybko, co kilka minut jeszcze bardziej przyspieszając swoje tempo. Mogło to wyglądać jak zwyczajny, amatorski wyścig, jednak bez drugiego psa, przeciwnika owy obraz mógł przedstawiać jedynie Owczarka, który bez żadnego celu goni za własnymi, masywnymi łapami. Samiec przystawał co kilka minut, aby nieco odpocząć przed dalszym, niekontrolowanym przyspieszeniu. Rytm jego serca był szybszy, a płytkie, krótkie oddechy z pewnością można było usłyszeć kilkanaście metrów dalej.
    Przybył do miasta o wiele szybciej, niż było to zaplanowane. Właściwie, nie było to miasto w dosłownym przekazie; pies mógł tak nazywać podmiejski teren, zamieszkany przed niecały tysiąc dwunożnych stworzeń o jasnej, czasem także ciemnej karnacji. Musiał przyznać, że owa miejscowość nie pomieściła tylu mieszkańców, na ilu była przeznaczona.. Wszystkie swoje spostrzeżenia potwierdzał przepięknym, pustym krajobrazem rozległych pól i wzgórz, które nie posiadały w swoim zanadrzu żadnej istoty o ludzkiej inteligencji. Jego jedyną rozrywką było staczanie się ze wzniesień, które wręcz były stworzone do turlania; Owczarek często był przeganiany przez tamtejszych wieśniaków, rolników z powołania i kilka pulchnych gospodyń, próbujących utrzymać swoje dzieci jak najbliżej siebie. Zazwyczaj prośba o porzucenie miejsca zabaw brzmiało jak typowe, cięte przekleństwo, lecz zdarzały się także wszelakie teksty, zainspirowane innymi psowatymi. "Pilnować kury, straciłem kolejny tuzin reproduktorów!", "Zapewne ma wściekliznę!" były ulubionymi zdaniami Owczarka. Rzecz jasna, młodsze społeczeństwo nie śmiało do niego podejść.
   Pomimo wcześniejszej chęci służby w ludzkich wojsku Bitter miał wątpliwości do tego, czy naprawdę właśnie tego chciał. Rozważał, że może to być nagły pomysł, impuls, który wraz z czasem przeminie. Usiadł na środku asfaltowej drogi i rozejrzał się dookoła. Cicho westchnął, kiedy jakiś czarny pies przebiegł przez przejście dla pieszych. Nie miał najmniejszego pojęcia o tamtejszym Wojsku, a wszystkie tereny SPU były mu doskonale znane. Wrócić do domu, a może zostać? - pomyślał.
- Wrócić. - warknął, sam do siebie, będąc już łapą na leśnym poboczu.

Gracy? A mój pomysł nieco się zrujnował ._.

Brak komentarzy: