Meversue nie miał najmniejszej ochoty na odciągnięcie swojego pyska, który obecnie znajdował się tuż przy nosie śnieżnobiałej suki. Wiedział, że nie będzie mógł jej do tego zmusić; pomimo tego miał dziwne przeczucie, że i Suzzie nie chciała tego przerywać. W najgorszym wypadku mógłby całkowicie zniszczyć ich relacje, przyjaźń, która ich łączyła.. Ale czy było warto? Czy kilkusekundowe przytrzymanie łba w tamtej pozycji mogło jakkolwiek wpłynąć na to, co będzie twierdzić o nim Alfa? Mever szczerze w to wątpił. A raczej chciał wątpić - głos, zwany rozsądkiem nakazywał mu o wymazaniu wcześniejszych wątpliwości. Owy głosik przemawiał do niego, kiedy właśnie miał popełniać błędy. Właściwie, zdarzało się to bardzo często, najbardziej regularnie przy Jockerze. Samiec Alfa od samego początku darzył Meversue'a nienawiścią, z zupełnie niewiadomych dla samego Never'a powodów. No, może prawie niewiadomych.
- Teraz już wiem, co mogę powiedzieć Jem'owi.
Pies automatycznie się obrócił, aby jeszcze lepiej usłyszeć pogardliwy, ochrypły głos. Nigdy nie słyszał czegoś podobnego, lecz sylwetka szczupłego Aussie szczególnie zapadła mu w pamięć. Meversue lekko uniósł brwi, a jego kły powoli ukazywały się pod sporą warstwą sierści. Sue czuł narastający gniew, a jego kończyny zaczynały błyskawicznie sztywnieć. W jednej chwili naskoczył na Jocker'a, swobodnie go przewracając. Nie wiedział, jak to wszystko dalej się potoczyło; czuł jedynie, jak ciepła, wiśniowa ciecz przemacza jego futro. Miał nadzieję, że była to krew Alfy; w tym momencie przeciwnika, do którego czuł wyraźną urazę. Za co? Meversue nie potrafił na to odpowiedzieć. Wiedział, że tak to powinno się skończyć.
Suzzie? Tylko mają wyjść we dwoje, mam co do Jock'iego pewne plany. XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz