piątek, 19 maja 2017

Od Quiet - CD opowiadania Jema

    Nie odrywałam wzroku od nowego psa. Spędził tu chyba więcej własnego życia niż ja sama. To jego mogę nazwać prawowitym członkiem sfory. Nie czytałam za bardzo akt psów, które odeszły tak więc akta Jema nie dostały mi się jeszcze do łap. Dam słowo że był tu kimś ważnym. Może znowu może być. Pysk psa znacznie spochmurniał gdy usłyszał złe wieści więc może na razie dam mu czas. W tym momencie nie wiedziałam już co mówić lub co robić.
- Możesz znów tu zamieszkać. - zaproponowałam domyślając się że tego chce.
- A Suzzie? - zaptał. - To jaskinia Bet.
- Wiem, ale postanowiłyśmy mieszkać razem. Siostry muszą trzymać się razem. - powiedziałam unosząc kąciki.
Wyraz pyska psa ani drgnął. Niczym posąg z kamienną twarzą. Chociaż może niektóre są szczęśliwsze niż ten tu teraz. Dopiero zorientowałam się że pies jeszcze nie udzielił odpowiedzi. Spojrzałam ponownie w jego stronę oczekując.
- Zostanę tu. - pokiwał łbem jakby dziękując.
- Fajnie. - westchnęłam. - Zostawię cię już samego.
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Nie do domu. Usłyszałam za sobą głos Jema. Nie krzyczał a i tak był donośny.
- Dziękuję.
Zamerdałam tylko ogonem i ruszyłam dalej.
    Ach te moje zachcianki. Pociągnęły mnie aż nad Rzekę Jafiszof. Moje ulubione miejsce za dzieciństwa. Od razu zrobiło mi się lepiej. Deszcz przestał już lać a słońce wyłoniło się zza chmur. Co prawda już zachodziło ale dało się nim nacieszyć. Wspięłam się zwinnie na niski klif obrośnięty mchem. Stanęłam na krawędzi i odbiłam się tylnymi łapami od miękkiego zielska. Wydawało się że nigdy nie zanurzę się pod wodę. Wiatr szamotał moją sierścią i nie pozwalał dotknąć tafli. Musiałam aż otworzyć oczy aby upewnić się że nie latam. Właśnie wtedy zanurzyłam się wyginając ciało w łuk. Zatoczyłam koło odbijając się opuszkami łap od dna i wynurzyłam się. Otrzepałam się z wody i wyszczerzyłam zęby. Woda była jeszcze zimna, wręcz lodowata, ale to nawet lepiej. Nurkowałam jeszcze pare minut po czym wyszłam na brzeg. Spojrzałam w wodę tak jak robiłam to z rodzeństwem zawsze gdy przychodziliśmy poskakać tu z klifów. Teraz niestety w odbiciu byłam tylko ja. Po chwili też Jem. Odwróciłam się gwałtownie przez co uderzyłam psa łbem.
- Wystraszyłeś mnie. - pomasowałam policzek.
- Wybacz. - uśmiechnął się lekko.
- Lubię to miejsce. - stwierdziłam rozglądając się dookoła i podziwiając krajobraz. - A ty?

Jem? :>

Brak komentarzy: