czwartek, 4 maja 2017

Od Joy CD opowiadania Suzzie

Rozejrzałam się dookoła. Nie podobała mi się ta sytuacja  i do tego nie wiedziałam gdzie są moi rodzice.
Podniosłam głowę by móc się lepiej przyjrzeć suczce która ponoć chciała mi pomóc, już miałam powiedzieć, że tak, lecz nagle sobie przypomniałam słowa mamy: "Niewolno iść z nieznajomymi, nawet jeśli wydają się przyjaźni, mogą zrobić Ci krzywdę". Pisnęłam i zaczęłam biec w niewiadomym kierunku. Oczywiście moje łapki nie były zbyt wytrzymałe, więc po niecałej minucie upadłam zmęczona plackiem o ziemie.
 - Mamo! Ratunku! - mimo iż moje nogi się zmęczyły, ja miałam jeszcze siłę krzyczeć. Po chwili przybiegła do mnie ta nieznajoma która mogła mi zrobić krzywdę, zatrzęsłam się i spróbowałam się podnieść by spróbować jeszcze raz uciec.
 - Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy... - suczka mówiła do mnie spokojnym tonem, zdziwiłam się lekko, ponieważ sądziłam, że zostanę skrzyczana.
 - Niewolno mi iść z nieznajomymi, oni mogą zrobić mi krzywdę, mama tak zawsze mówiła... - pisnęłam.
 - Chcę ci pomóc, mówię to z łapą na sercu, dobrze? - powiedziała biała po chwili namysłu. Zastanowiłam się, bo jak ktoś tak mówi to znaczy, że nie może kłamać, tak mawiał tata.
 - Dobrze... - powiedziałam, niepewnie robiąc krok do przodu.
 - Chodź Joy. - uśmiechnęła się suczka, robiąc zapraszający ruch łapą.
Zaczęłam iść i już po minucie siedziałam w jaskini należącej do Suzzie, bo okazało się, że tak nazywała się suczka. Dostałam coś smacznego do jedzenia i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu, było tam pełno różnorakich półek i papierów.
 - Co to jest? A to? Tamto? - mój cienki głosik co chwilę rozbrzmiewał w izbie, a Pani Suzzie cierpliwie odpowiadała.
W pewnym momencie do jaskini wszedł jakiś pies i nie czekając na nic powiedział do suczki:
 - Nie znaleziono w okolicy żadnego tropu, musimy uznać, że mała jest podrzutkiem... - rzekł.
Przez chwilę nie zrozumiałam co się stało - musiałam przemyśleć każde wypowiedziane słowo.
W pomieszczeniu zapadła niepokojąca cisza, a ja w końcu doszłam do znaczenia słów.
Wybuchnęłam ściskającym serce płaczem i pobiegłam w stronę suczki i... przytuliłam się.
Było mi źle, okropnie źle, tak źle jeszcze nigdy mi nie było.

Suzzie?

Brak komentarzy: