poniedziałek, 27 października 2014

Od Irfan'a


Nasza „wycieczka” już trwała jakiś czas, widziałem że Qet się niecierpliwi. Chciała dotrzeć do celu podróży, lecz ja tylko wiem że nigdy go nie było. Doszliśmy do lasu, nie byłam pewien gdzie geograficznie się znajdujemy. Miałem jedynie nadzieję, że daleko od tamtego miejsca. Niebo zaczęły przysłaniać chmury, a słońce kierowało się powoli ku zachodowi. Jest już późna jesień, co znaczy że noce są coraz zimniejsze. Nie mogłem narazić swojej córki na wyziębienie. Musiałem znaleźć schronienie na noc, to nie było trudne, w końcu byliśmy w lesie. Tutaj wszędzie są jaskinie, jednak mnie nie interesowały kamienne, bądź ziemne jaskinie i nory. Po rozejrzeniu się dokładnie dostrzegłem w jednym z drzew dziurę. Była idealna, znajdowały się w niej liście i nasza przyszła kolacja. Cicho podeszłem do dziury, była niewiele oddalona od ziemi. Ostrożnie do niej zajrzałem i szybko schwytałem wiewiórkę, która nieskutecznie podjęła próbę ewakuacji. Dałem ją najpierw Qet, a sam zacząłem się rozglądać. Dziura była zaskakująco duża, miała szerokie wejście i to było niemożliwe żeby taka mała wiewiórka mieszkała w takiej wielkiej norze. Podsadziłem Qetsiyah, a potem sam do niej weszłem. Qet wtuliła się w moją sierść i zasnęła. Ja jeszcze przez chwilę obserwowałem drzewa w pobliżu dziupli, ale w końcu też się położyłem. Zawsze budziłem się wraz ze słońcem, tego dnia nie było inaczej. Qet jeszcze spała, jestem chyba okropnym rodzicem. Obudziłem ją od razu po mnie. Chwilę marudziła, lecz nie dałem jej innego wyboru. Gdy wyszliśmy na dworze była gęsta mgła. Qetsiyah biegła przodem, weszła w krzaki i na chwilę straciłem ją z oczu.
- Wilk !!! – wybiegła ze strachem na oczkach i od razu ukryła się między moimi nogami.
- Co się stało ? – Spytałem spokojnie, schylając głowę po mój brzuch.
- Tam jest wielki, groźny wilk – Odpowiedziała. Była wystraszona, postanowiłem zobaczyć o co chodzi.
- Zaczekaj tutaj na chwilę, ja zaraz tutaj wrócę. A ty się nie ruszaj, dobrze ?
- Mama też tak mówiła, a jakoś nie wróciła. – Popatrzyłem na nią ze smutkiem, myślałem wciąż o tym co się stało z Imalą. Będę musiał jej w końcu powiedzieć co się tak naprawdę stało, ale jeszcze nie teraz.
- Ja po ciebie wrócę, nie zostawię cię samej. Ale obiecaj mi że się stąd nie ruszysz.
- No dobrze. – Gdy to powiedziała odwróciłem się i weszłem w krzaki. Gdy się rozglądnąłem zobaczyłem postać. To nie był wilk, lecz pies. Z początku myślałem że to border collie, lecz wydawał się trochę inny.

<Mashine ?>

Brak komentarzy: