Byłem zdziwiony samym faktem że wujek zgodził się nauczyć mnie polować. Jednak gdy nadszedł czas na naukę jakoś straciłem chęci. Z początku, owszem, byłem zmotywowany i chętny do odnalezienia tropu. Teraz jednak stwierdziłem że do niczego mi się to jak na razie nie przyda więc zacząłem marudzić. Wujaszek jak widać był już mną znudzony i stracił do mnie siły. Co ja poradzę że działam tak na dorosłych?! Gdy nareszcie pozwoliłem sobie zaprzeczyć tej czynności pies przewrócił oczami. Kolejna wskazówka by ogarnąć jak bardzo go wkurzam.
- W takim razie zwijamy się. - wzruszył ramionami jednocześnie z trudem wstając.
Zastanawiam się czy czasami nie powinienem mówić do niego dziadku... Dobra nie wkurzajmy lepiej tego staruszka. Miałem dorównać kroku Jemowi kiedy w moje nozdrza wdał się intensywny zapach. Nie był to zapach Jema ani mój, ale wiem że należał do zwierzęcia. Szczeknąłem głośno żeby zawiadomić wujka o moim odkryciu. Gdy spojrzał na mnie pognałem przed siebie kierując się tropem. Wbiegłem do lasu. Potykałem się o gałązki i ślizgałem się na lodzie. Co chwila zerkałem za siebie czy staruszek nie traci mnie z oczu żeby się jeszcze bardziej nie wkurzał że znikam mu z oczu. Trop zaczął tracić intensywność więc skręciłem w prawo gdzie podwójna jego dawka wpłynęła mi do nosa. W końcu zza krzaków ukazał się malutki, puszysty ogonek. Należał do mojej pierwszej ofiary. Królik siedział, nie uciekał więc postanowiłem zatrzymać się. Pokazałem łapą Jemowi żeby również się zatrzymał. Dorównał mi kroku i oboje podczołgaliśmy się pod krzaki. Spojrzałem na psa szybko machając ogonkiem.
- Co teraz? - szepnąłem mając jęzor wywalony na wierzch.
- Zaczaj się. Potem robisz wyskok i przytrzymujesz królika przy ziemi tak żeby ci nie uciekł. - wytłumaczył jakby robił to już setny raz. W sumie to może i robi.
Kiwałem szybko głową starając się zapamiętać każdy szczegół.
- Dobra. - udałem że napinam mięśnie i przybrałem pozycję. - Uda mi się. Prawda wujku?
Jem tylko kiwnął głową w odpowiedzi. Dobra. Trzeba wyczuć moment. Króliczek ani drgnął od momentu kiedy go namierzyłem. Jeszcze chwila i słabe wybicie z tylnych łap. W locie zamknąłem oczy więc koślawo spadłem. Poczułem że mam coś pomiędzy łapami. Otworzyłem szeroko w nadziei że ujrzę królika uwięzionego w moich łapach. Niestety zamiast tego zauważyłem kupkę śniegu. Wstałem i wytrzepałem łapki. Usiadłem głośno stękając. Miałem taką wielką nadzieję że złapie tego królika. Zrobiło mi się przykro. Jestem tylko szczeniakiem i... Nie umiem ukrywać smutku lub żalu więc zacząłem cicho szlochać.
Jem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz