Patrzyłam na swoje łapy, nie miałam ochoty na ,,podtrzymywanie
rodzinnych tradycji''. Nie byłam głodna, nie interesowały też mnie
rozmowy pozostałych, mimo, że swojego czasu dużo było mówione o mnie, co
bardzo mi pochlebiało. Dzisiaj to wszystko było nieistotne, czułam się
jakoś...nieswojo?
Po kilku minutach rozejrzałam się się po jaskini, nikt na mnie nie
patrzył. Powoli cofałam się w kierunku wyjścia, może tam odetchnę.
-Wracaj i jedz.- szczeknęła Blueberry
Cicho warknęłam i wróciłam na swoje miejsce. Do naszej jaskini zbliżały
się jakieś psy, dźwięk wydawany przy każdym kroku był coraz głośniejszy.
Oczywiście wszyscy rzucili się do wyjścia z jaskini, żeby przywitać
gości. Ja tylko podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się. ,,Cześć'',
,,Witaj'' , ,,Co u was?'' te zwroty ciągle przewijały się przez rozmowy.
Wszyscy usiedli już w jaskini. Obok mnie usiadła jakaś suczka, znałam
ją z widzenia i to tyle, nie zwracałyśmy na siebie zbytniej uwagi.
-Jak się nazywasz?- zapytała
-Insane. A ty?
-Heroine. Miło poznać.
Skinęłam łbem, na znak, że również podzielam jej zdanie. Czas mijał, a ja coraz bardziej się nudziłam. Heroine chyba też.
-Może chciałabyś się przejść? Tłoczno tu.- zaproponowałam
Heroine błysnęły oczy i skinęła mi.
Heroine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz