środa, 29 czerwca 2016

Od Heroine

–Wychodzę– rzuciłam cicho do taty, który rozmawiał z Monny. Czasami gdy patrzyłam jak ojciec rozmawia i zachowuje się przy tych szczeniakach, miałam wrażenie, że z nimi jest bardziej związany niż ze mną. Ale cóż, nawet się nie dziwię. Wyszłam jak najszybciej z jaskini i westchnęłam głęboko. Poczułam mocne uderzenie gorąca, przechodzące przez sierść i docierające wprost do mojej skóry. Zaczęłam powoli człapać, na poranne oględziny sfory. Wiem, że mam inne zadanie w stadzie, jednak wolę być pewna, że nie ma niebezpieczeństwa w pobliżu. Przy okazji, zaczęłam się również rozglądać za czymś do przekąszenia na śniadanie. Nie kręciły mnie jakoś te 'rodzinne śniadania' i wolałam upolować coś na własną łapę.
Chodziłam jeszcze kilka minut, po czym podbiegło do mnie jedno z dwójki szczeniaków, którymi opiekował się ojciec.
–Heroine?– wydusiło cichutko i podniosło na mnie swoje czarne oczęta. Przekręciłam łeb, wbijając w niego swoje oziębłe spojrzenie. –Pan Niklaus woła Cię do siebie– dokończyło, po czym czekało na moją reakcję.
–Chodź– westchnęłam i łapa za łapą zaczęłam kierować się w stronę domu. Gdy weszłam do jaskini ujrzałam ojca jak kładzie coś w rogu jaskini. –Coś się stało?– zapytałam głośniej niż zazwyczaj, wlepiając wzrok w śnieżnobiałe futro mojego ojca.
–Idziemy zaraz na spotkanie z alfami– mruknął i uśmiechnął się promiennie. Ja za to przymrużyłam oczy i odwróciłam się do nich plecami, spuszczając łeb.
–Kolejne, z tych głupich rodzinnych obiadków?– spytałam, jednak brzmiało to jednak jak zdanie twierdzące. –Chodzimy tam prawie co tydzień
–Trzeba podtrzymywać kontakty z rodziną– odparł już chłodno, a z jego pyska zszedł uśmiech. –Idziemy– rzekł, po czym wyszedł z jaskini, a za nim szczenięta. Westchnęłam, przewracając oczami i w odległości metra wlokłam się za nimi.
Gdy byliśmy już na miejscu wszystko było już przygotowane. Zmierzyłam wszystkich wzrokiem, a ten zatrzymał mi się na jednej, 'nowej' suczce, która nie powiem, lecz zaciekawiła mnie. Zajęłam szybko obok niej miejsce przy stole.
–Przepraszam– powiedziałam kulturalnie, kątem oka patrząc na suczkę samoyeda. –Jak masz na imię?

Insane?

Brak komentarzy: