wtorek, 17 maja 2016

Od Meversue'a - C.D Opowiadania Suzzie

Meversue lekko zmarszczył brwi, jednak nie wypowiedział przy tym ani jednego słowa, w porównaniu do śnieżnobiałej suki. Mamrotała kilka sekund, zanim zdążyła się zorientować, że tuż nad nią pochyla się jej brat, wówczas bacznie obserwujący każde poczynanie dwójki; w tamtym momencie zbliżonych do siebie na naprawdę niewielką odległość, z pewnością wyglądającą na jednoznaczną, bez żadnych pretekstów, głębszego sensu, innych rozwiązań, które na swój sposób były w stanie rozwikłać nagłą zmianę nastroju Suzzie. Spojrzał w jej orzechowe oczy, puszczając jej przy tym wyjątkowo widoczne oczko. Odchylił swój pysk, nie wykonując później żadnych, nawet najmniejszych gestów, które w jakikolwiek sposób byłyby w stanie wpłynąć na rozwój sytuacji panującej w jaskini Niebieskookiej Husky. Stanął prosto, jednak jego ślepia nadal pozostawały na sylwetce samicy Alfa.
- Jocker? Meversue? - medyczka zabrała głos, przerzucając swój wzrok kolejno z Jockera na Sue'a. - Wyjdźcie, proszę. Natychmiast.
Aussie postawił uszy, nadal wbijając swoje zażenowane spojrzenie w drugiego samca, zupełnie tak, jakby samą czynnością chciał go zagryźć, obedrzeć z obfitego futra. Tak się nie zdarzyło, mimo tego, że i Mever tego pragnął. Nie chciał mieć wrogów, tym bardziej w kimś, kto dowodzi jednostką, do której się zalicza. Do której musiał się wliczać, niezależnie od tego, czy podpadało to pod jego upodobania. Był, jest i póki co będzie częścią Sfory Psiego Uśmiechu, a Jocker nie miał podstaw do wygnania go z owych terenów.. Nie miał powodów, jednakże posiadał ogromne możliwości. Posiadał władzę absolutną, jako ten najwyżej postawiony w hierarchii.
- To nie powinno tak wyglądać, Jocker - westchnął, robiąc wielki krok ku Alfie. - Mam niesamowity plan.. Skończmy to wszystko, bo nasze beznadziejna nienawiść zaczyna przynosić tragiczne rezultaty. Nie mówię tutaj o klęskach żywiołowych czy gospodarczych. - dodał, przymrużając ślepia. - Tutaj chodzi o coś więcej. Zawsze chodziło o coś więcej.
Jock milczał. Nie otworzył nawet pyska, aby cokolwiek powiedzieć - stał w zupełnej ciszy, która powoli zaczynała go przerażać, pogrążać w nieuniknionej zadumie. Sam fakt, że Alfa go ignorował dała mu za dużo do myślenia. Dowiedział się więcej, niż sam tego chciał. Samą, bezwiedną ciszą doprowadził go do białej gorączki, przeszedł wszelkie oczekiwania co do normalnej, racjonalnej odpowiedzi, której Jocker swobodnie uniknął, bez konsekwencji.
- Jeżeli tak właśnie chcesz to rozwiązać, nie widzę problemu. - mruknął Meversue, oddalając się w stronę własnej, pustej jaskini. - Pamiętaj, że każdy może mieć słabsze chwile.. Wzloty i upadki, może to znasz? - zapytał szorstko. - Nie zamierzam robić niczego w tym kierunku, Jocker. Nie zamierzam robić niczego - dodał, teraz przybierając już obojętny wyraz pokiereszowanego pyska. - Żegnaj, życzę Ci powodzenia..
Mówiąc to, skoczył zwinnie na wielki głaz, który jeszcze bardziej przypłaszczył śliską, zimną posadzkę, widniejącą w jego równie chłodnym, szarym mieszkaniu. Chrząknął cicho, dostrzegając w jej głębi Su, która automatycznie się odwróciła.
- Skończyłem z nim, Suzzie. - oświadczył stanowczo, podchodząc bliżej. - Nie w dosłownym sensie.
Właśnie w tamtym momencie suka cicho się zaśmiała, a raczej delikatnie uniosła kąciki warg, wydając przy tym cichy pomruk.. zadowolenia? Właśnie tego nie potrafił zrozumieć. Dlaczego nagle stała się radosna, kiedy kilka godzin temu wrzeszczała na niego z pełną świadomością? W jaki sposób zmieniło się jej podejście zarówno do niego, jak i własnego, rodzonego brata, którego również potraktowała z dziwną zmianą? 
- Przystopuj, Meversue. - uśmiechnęła się, odchylając swój pysk. - Przystopuj.
- Jesteś dla mnie wielką zagadką. - westchnął, posyłając jej krótkie skinienie. - Nie zrobię tego, jeżeli sama nie poprosisz. Kiedyś na pewno to zrobisz. - dodał, z blaskiem w oczach obserwując jej dalszy ruch.

Suzzieeee?

Brak komentarzy: