piątek, 13 maja 2016

Od Bitter Sweet'a - C.D. Opowiadania Locked'a.

Całokształt ustawionego pojedynku wydawał się Bitter'owi bezsensowny, a jego cel nadal nie był mu całkowicie znany. Wiedział, że nie może podkulić ogona, uciec z opuszczonymi uszami. Takie przedstawienie nie było w jego stylu, nie należało do jego zwyczajów. Nie chciał być uznawany za kogoś, kto na siłę szuka zmierzwienia sierści, rozdrapania skóry czy kąsanych ran. Poszukiwanie ciosów okazywało się dla niego złudne, nieekonomiczne, a zarazem tak podniecające. Poczucie walki wzbudzało w nim uczucie wrzenia, dziwną satysfakcję, wrażenie spełnienia. Niepowstrzymaną adrenalinę, pulsującą w jego żyłach. Żądzę krwi, która za swym posłannictwem siała największą panikę, straty i rozpacz. Panikę przed tym, co może nastąpić w dalekiej przyszłości, a może też w całkiem bliskim czasie. Zasiewała podekscytowanie, ciekawość, nieustępliwą chęć poznania dalszego zakończenia. Cichy, kojący szelest sponiewieranych liści rozbrzmiewał w jego uszach, a zapach świeżej, zielonej trawy przebijał się przez powłokę nozdrzy. Czuł, że i natura była dzisiaj po jego stronie; podobnie jak tłum sforzanów, wszystkich zebranych w tym jednym, spokojnym miejscu. Jak dziwny mógł okazać się fakt, że w tak zacisznym miejscu miała odbyć się jakakolwiek walka? Prawdopodobieństwo tego stwierdzenia wynosiło wtem zero.
- Nadal utwierdzam się w przekonaniu, że ta grupa hałaśliwych kundli jest nam niepotrzebna. - cmoknął, bacznie obserwując Locka.
- Zupełnie jak ta walka, mój drogi Owczarku. - drugi samiec wyglądał na wyjątkowo rozbawionego. - To jak, Bitter? Musimy się tak bawić?
Właśnie takie pytanie wytrąciło Bitter Sweet'a z równowagi. Zadziwiająco proste, a zarazem tak skomplikowane słowa ułożyły się w przedziwną treść, wywołującą kontrowersję wśród zebranych psów. Kilka z nich wzniosło zawiedzione okrzyki, od samego początku do delikatnego końca wypełnionymi dezaprobatą, znudzeniem i obojętnością. I to nie przejęło samca, nadal rzucającego lodowatymi spojrzeniami w kierunku przeciwnika.
- Zabawa jest zbędna. - oznajmił, jednak jego łapy nadal pozostawały w nienaruszonej gotowości. - Niemniej jednak, czekają Cię przykre konsekwencje. Nie, nie, nie mowa tutaj o dożywotnim sprzątaniu mojej jamy - dodał. - Przekonasz się, Lockedzie.

Locked? Zawiało grozą co nie x'D

Brak komentarzy: