poniedziałek, 16 maja 2016

Od Honey - CD opowiadania Gracy

   Odsunęłam się od szyby, nie mogąc patrzeć na swoje ciało i na Gracy przy nim. Wzruszyło mnie jej zachowanie. Wcześniej sądziłam, że jej nie obchodzę. Najwidoczniej jest inaczej.
   Otrząsnęłam się i zdobyłam na odwrócenie w stronę rzędów klatek. Zdecydowałam obejrzeć ich zawartość. Ale coś mnie powstrzymało. Spojrzałam w dół, na swoje ciało. Ja miałam nogi, ręce... Byłam człowiekiem! Dotknęłam twarzy opuszkami palców, później chwyciłam włosy. Miałam gruby warkocz do pasa. W półmroku dostrzegłam też kolor włosów - czarny. Miałam na sobie zwiewną, białą sukienkę. Opanowując zdziwienie, podeszłam do najbliższej mi klatki. W środku był... Człowiek. Trudno było określić jego płeć, ponieważ miał na sobie tylko brudny, obszerny worek. Jego włosy do ramion były strasznie pokołtunione. A twarz... Zmasakrowana. Jakby ktoś przetarł ją wiele razy mocno papierem ściernym. W dodatku na czole miał pełno dużych, krwawiących dziur, jakby ktoś powbijał mu tam coś. Postać odwróciła się do mnie i powoli uśmiechnęła bezzębnym uśmiechem. Krzyknęłam, gdy nagle przypadła do krat, przecisnęła ręce przez kraty i zaczęła szaleńczo wrzeszczeć. Odezwały się też istoty z innych klatek.
- Spokój!
  Wszędzie rozbłysło światło, a postacie umilkły, chowając głowy w ramiona. Do mnie podszedł wysoki chłopak, o dziwo wyglądający normalnie, znaczy jak człowiek.
- Czekałem na ciebie.
  Uśmiechnął się do mnie bez radośnie. Byłam zaskoczona.
- Znasz mnie?
  Przymrużyłam oczy.
- W końcu z mojego polecenia tu jesteś... Podobasz mi się, Marigold...
- Pomyliłeś mnie z kimś, jestem Honey.
- W takim razie... Chodź!
  Szarpnął mnie i powlókł do innego pomieszczenia, gdzie również były klatki. Ale w nich siedzieli ludzie. Zwyczajni, tacy jak ja... w tym momencie.
  Chłopak otworzył jedną z pustych klatek i wepchnął mnie do środka, po czym zamknął drzwi na klucz. Wkurzona szybko wysunęłam ręce przez pręty klatki i chwyciłam chłopaka za koszulkę. Zaczęłam go szarpać.
- Wypuść mnie! - wrzasnęłam.
  Odsunął się, odtrącając moje ręce.
- Lepiej, żebyś była grzeczna - rzekł zimno. - Bo inaczej nigdy stąd nie wyjdziesz.

* Tymczasem na Ziemi *


Gracy?

Brak komentarzy: