Imię : Shairen [czyt. Szajren]
Ksywka : Shai, często też Shire.
Głos : Elen Levon .w.
Rasa : Nova Scotia Duck Tolling Retriever. W skrócie Toller.
Wiek : 7 lat, lecz wszyscy mówią, że wygląda o wiele młodziej.
Płeć : Suczka.
Stanowisko : Malarka. Jednak tak dobrze zna samarytankę, że mogłaby zostać Lekarką.
Rodzina : Od urodzenia jej miot był separowany od rodziców - nie zna.
Partner
: Ma taką nadzieję, że ktoś ją pokocha. Ale nie oczekuje za dużo, nikt
przecież nie będzie się zmuszał do jej towarzystwa.
Charakter :
Trudno jest ją opisać. Jest niezdarna, przez co wstydzi się samej
siebie. Nie wykazuje specjalnego zainteresowania obcymi, jeśli jednak
kogoś zna, potrafi sama podejść i się przywitać. Zmusza się do
wszelkiego rodzaju wysiłku. Jeśli nie podoła, uważa się za niepotrzebne
ogniwo przeciążające świat. Cieszy się ze wszystkiego. Nigdy nie wymaga
dużo od innych. Jest bardzo skromna, przez co raczej cieszy się mianem..
Zaraz zaraz. Nie, ona nie cieszy się żadnym mianem. Ma inny świat.
Dlatego, że ona nie należy do świata innych. Ma świetny wzrok; nietypowe u
psów. Gdy widzi troszkę bardziej jaskrawy kolor, od razu oczy zaczynają
jej łzawić. Przez to wszyscy wytykają jej, że jest słaba; a wcale tak
nie jest. Może psychicznie jest trochę słabsza, niż fizycznie, ale to
już inna opowieść. Jeśli komuś ufa, będzie mu posłuszna bezgranicznie.
Potrafiłaby zginąć za przyjaciół.
Historia : Urodzona w wiejskiej
stodole, nie znała rodziców; tym bardziej miejsca, w którym zaczęła swe
istnienie.. Została przewieziona do rzeźni, aby przytrzymywać prosięta
przy desce. Była, i jest od tej pory przyzwyczajona do krwi. Nie
przeszkadza jej - wręcz ją lubi. Często rozcina sobie łapy, by ją
ujrzała. Ale nie jest to żadne schorzenie. Jest normalna. Nie jest też
masochistką, jak pewnie kilkoro z was by ją o to posądziło.. Wracając.
Żywiła się resztkami, coś w typie uszu świni. Wtedy zaczęła mało
oczekiwać. Nie przeszkadzało jej to, że żyła w patologii. Zawsze
znajdywała pozytywną stronę. Uważała alkoholizm właściciela za okazję do
zjedzenia psiej karmy.. Tak, to okropne. Ale zdarzyły jej się
okropniejsze rzeczy. Była psem - listonoszem; dźwigała ogromne paczki do
sąsiednich wiosek. Ostatnim razem, gdy doręczała serce gołębia do
schizofrenika, zauważyła psa. Bardzo jaskrawego psa. Postanowiła za nim
iść, mimo piekących oczu. Ujrzała to miejsce - Sforę Psiego Uśmiechu.
Zna tu jednego psa - Bitter Sweet'a. Widziała go raz, może dwa. Krótka
wymiana zdań, ot co. Powtarzam, zna go, ale nie cierpi. Eh.. Może nie
"nie cierpi". Widzi w nim kilka dobrych rzeczy, jak we wszystkim.
Upomnienia : 0 / 4
Kontakt : ksawekbezmigawek@interia.pl
* Tworzenie nowej postaci; starość *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz