wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Bitter Sweet'a - C.D. Opowiadania Gracy

Owczarek przez dosyć długi czas rozważał, czy opcja tymczasowego biwakowania faktycznie ma jakieś plusy, które były wówczas w stanie go przekonać. Rozejrzał się instynktownie po leśnym terenie, w sumie niestanowiącym żadnego zagrożenia. Może cała ta bitwa odcisnęła na nim piętno ostrożnego? Bitter jeszcze nigdy nie okazywał grama zainteresowania bezpieczeństwem, a jego uwaga ograniczała się do grzecznego usłuchania głosowych ostrzeżeń. Właściwie, odkąd tylko pamiętał nie przepadał za obserwacją słonecznych wędrówek; nawet zachód, tak piękny, dla wielu będąc najpiękniejszym na świecie zjawiskiem nie był dla niego szczególną atrakcją. Niemniej jednak, po kilku proszących spojrzeniach Białej nie mógł znieść tego, że jego powrót ogranicza innych do rzeczy, których sobie zażyczy; nie miał ochoty robić jej przykrości, a przynajmniej nie od samego przyjścia, dlatego usiadł tuż obok niej, wcześniej potwierdzając wypowiedzianą sugestię pewnym kiwnięciem pyska. Gracy zamerdała lekko ogonem w geście podziękowania, co uznał za urocze, chociaż i wyjątkowo zbędne. Ułożył się na grzbiecie w przeciwną do jeszcze nie nadchodzącego słońca, opierając swoje tylne kończyny o wysoki, rozłożysty dąb, na którym zresztą nieraz urządzał szczenięce pojedynki. Było też coś, co musiał szczerze, jak i stanowczo przyznać - w czasie wycieczki zabrakło mu towarzystwa Grey.
- Może to i dobry pomysł - dodał po kilku minutach ciszy. - Wiesz, brakowało mi Ciebie podczas tej wycieczki. Pewnie mógłbym znieść, jeśli znowu nasza podróż miałaby zakończyć się porwaniem - zaśmiał się.
Nie odezwała się, jednakże wzięła to za pewien komplement, gdyż zaraz potem na jej pyszczku pojawił się nerwowy uśmiech, który Owczarek zdążył rozgryźć rok temu, po dwóch latach znajomości z jej osobą. Dowiedział się o niej bardzo dużo, lecz najdziwniejszym faktem w jej karierze były relacje z rodziną. Nigdy nie dostrzegł czegoś podobnego, przynajmniej w najmniejszym stopniu upodobnionego do emocji suki podczas rodzinnych spotkań; on sam uważał matkę za ważną osobę, nie mówiąc nawet o nielicznym rodzeństwie, które zostawił w rodzinnym miasteczku. A może to oni zostawili jego, umierając? Taka wersja wydawała się najlepsza dla psa, który nie posiadał słynnego, gryzącego sumienia, poczucia winy. W każdym razie, w dalszym ciągu  był zdania, iż zażyłość z matką bardzo zmieniła i tak już odmienioną Śnieżnobiałą. Bitter cieszył się, że był jednym z tych, którym przypadło jej pocieszanie.. może i z powodu ich długiej przyjaźni? Po prostu lubił, gdy dzięki niemu na jej pysku mógł pojawić się szeroki uśmiech.
- W sumie nie mamy do wschodu tak daleko. - oznajmił, postanawiając przełożyć drzemkę na inną okazję. - Jocker bawi się już w papierach, a łuny zabarwiają się na krwistoczerwono. To dosyć dobry znak.
Widząc nieco nadąsaną z powodu szybkiego wschodu Gracy wyciągnął się na swoim miejscu, za chwilę podczołgując się bliżej do uklepanego przez jej ciało miejsca. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, zrobił maksymalnego zeza, na co suka parsknęła głośnym śmiechem. Wtem właśnie cień satysfakcji przebiegł po jego pysku.

Brak komentarzy: