- A zatem - powiedział Jocker, przerywając ciszę, która według mnie i tak trwała dłużej niż powinna. - Castiel zostaje namiestnikiem!
Wiwat - krótki i jakby wymuszony. Niewielu członków sfory obchodziło kto siedzi przy tak zwanym korycie. Nie uchwalaliśmy ustaw, zebrania odbywały się sporadycznie i każdy mógł w nich uczestniczyć. Każdy był równy, nawet beta nie miał zbyt wielu przywilejów. Zwykłemu psu nie opłacało się pchać na wyższe stanowiska, wolały mieć mniej obowiązków i więcej wolnego czasu dla bliskich.
- Może zechcesz coś powiedzieć? - spytał mnie alfa, gdy znów zapanowała cisza.
Kiwnąłem łbem i zrobiłem krok w przód. Wprawdzie nie przygotowałem przemowy, ale improwizacja nie była dla mnie nowością. Tego chciałem - być w centrum uwagi, budzić szacunek.
- Dziękuję wszystkim za przybycie - zacząłem spokojnie, chociaż wewnątrz mnie zatrzeszczało lekkie uczucie niepokoju. Szybko je stłumiłem. - Przede wszystkim pragnę podziękować naszemu alfie Jockerowi, za to że mi zaufał i tak znamienicie wyróżnił.
Nagle zdałem sobie sprawę, że muszę mówić szybciej - w przeciwnym razie będę powtarzać słowa. Wziąłem głęboki wdech.
- Większość z was pewnie nawet mnie nie kojarzy. Cześć, jestem Cas. Ten sam mały psiak, który jeszcze dwa lata temu nie dawał najbliższej okolicy spać, bo chciał nauczyć się śpiewać. Nie wyszło, trudno.
Znikomy uśmiech kilku psów, przez co poczułem się pewniej.
- Całe szczęście porzuciłem karierę śpiewaka i stoję tu teraz przed wami, mówiąc bardzo niemelodyjnie. I za to przepraszam. Bo nie jestem dobry we wszystkim - jestem zwykłym młodym psem, który szuka swojej drogi w życiu i chce przysłużyć się sforze. Sforze, co przyjęła go z otwartymi ramionami, wychowała i wiele nauczyła. Pragnę poświęcić swój wolny czas oraz młodzieńczy zapał na pomoc naszym przyjaciołom o wysokim stanowisku w pilnowaniu porządku.
Krótka pauza.
- Jeśli alfa lub beta będą zajęci możecie przyjść do mnie - jak do przyjaciela. Chętnie wysłucham waszych pomysłów i przekażę je dalej. W razie kłopotów, którymi głupio zawracać głowę alfie, można zawrócić głowę Casowi.
Spojrzałem z lekką obawą na Jockera, bo nie ustalaliśmy, co należałoby do moich obowiązków. Ten tylko pokiwał łbem.
- Tak więc, z góry dziękuję za zaufanie. Mam nadzieję na wieloletnie i szczęśliwe pełnienie stanowiska, a także, że chociażby w małym stopniu przysłużę się tej sforze.
Oklaski. Wróciłem na swoje miejsce. Alfa, korzystając z okazji powiedział o ważnych sprawach, takich jak sprzątanie lasu po sezonie wakacyjnym oraz przypomniał o miejscach, w które latem niebezpiecznie chodzić. Po skończonym zebraniu psy się rozeszły, a ja podszedłem do alfy.
- Przepraszam.
- Za co? - spytał lekko zdezorientowany.
- Za to, że tak beztrosko mówiłem o moich zadaniach jako namiestnika, chociaż w gruncie rzeczy niczego nie ustaliliśmy.
Machnął łapą.
- To może teraz coś uzgodnimy. Co mam robić jako twój pomocnik? Naprawdę mogę zająć się papierkową robotą, mogę prowadzić spisy psów czy coś w tym stylu.
Jocker?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz