Może Meredith była bardzo ładną suczką, ale czy to miało by sens? Czy
bałem się związku? Nie... Może po prostu nie chciałbym jej stracić? Nie
wiem.
-Gdzie teraz? Jestem trochę głodny.- powiedziałem nad wyraz spokojnie
-To chodźmy do lasu, pospacerujemy i zjemy coś.
Udało nam się upolować sarnę. W spokoju ją jedliśmy, rozmawialiśmy (za
często się nie odzywałem, ale to zawsze coś) i oglądaliśmy zachodzące
niebo.
-Słyszałeś, że każda gwiazda to pamięć po jakimś psie ze sfory?- powiedziała uśmiechnięta, zapatrzona w niebo suczka
-Gwiazdy to planety tylko daleko stąd.- uciąłem
-Ale... zawsze można tak myśleć.
-Mhm.. Do sfory daleko, a jest już ciemno, prześpijmy się tu
-Myślisz, że to bezpieczne?- zapytała, ale zaraz po tym położyła się
Było jej trochę zimno, bo zaczęła drżeć, powoli, ale niepewnie
przysunąłem się do niej, a ona wtuliła się w moją sierść. Śpi, to tylko
odruch... Około 1 w nocy obudził nas dziwny
dźwięk..wycie...wilki...wszystko, tylko nie wilki...
Meredith?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz