- A zatem - powiedział Jocker, przerywając ciszę, która według mnie i tak trwała dłużej niż powinna. - Castiel zostaje namiestnikiem!
Wiwat - krótki i jakby wymuszony. Niewielu członków sfory obchodziło kto siedzi przy tak zwanym korycie. Nie uchwalaliśmy ustaw, zebrania odbywały się sporadycznie i każdy mógł w nich uczestniczyć. Każdy był równy, nawet beta nie miał zbyt wielu przywilejów. Zwykłemu psu nie opłacało się pchać na wyższe stanowiska, wolały mieć mniej obowiązków i więcej wolnego czasu dla bliskich.
- Może zechcesz coś powiedzieć? - spytał mnie alfa, gdy znów zapanowała cisza.
Kiwnąłem łbem i zrobiłem krok w przód. Wprawdzie nie przygotowałem przemowy, ale improwizacja nie była dla mnie nowością. Tego chciałem - być w centrum uwagi, budzić szacunek.
- Dziękuję wszystkim za przybycie - zacząłem spokojnie, chociaż wewnątrz mnie zatrzeszczało lekkie uczucie niepokoju. Szybko je stłumiłem. - Przede wszystkim pragnę podziękować naszemu alfie Jockerowi, za to że mi zaufał i tak znamienicie wyróżnił.
Nagle zdałem sobie sprawę, że muszę mówić szybciej - w przeciwnym razie będę powtarzać słowa. Wziąłem głęboki wdech.
- Większość z was pewnie nawet mnie nie kojarzy. Cześć, jestem Cas. Ten sam mały psiak, który jeszcze dwa lata temu nie dawał najbliższej okolicy spać, bo chciał nauczyć się śpiewać. Nie wyszło, trudno.
Znikomy uśmiech kilku psów, przez co poczułem się pewniej.
- Całe szczęście porzuciłem karierę śpiewaka i stoję tu teraz przed wami, mówiąc bardzo niemelodyjnie. I za to przepraszam. Bo nie jestem dobry we wszystkim - jestem zwykłym młodym psem, który szuka swojej drogi w życiu i chce przysłużyć się sforze. Sforze, co przyjęła go z otwartymi ramionami, wychowała i wiele nauczyła. Pragnę poświęcić swój wolny czas oraz młodzieńczy zapał na pomoc naszym przyjaciołom o wysokim stanowisku w pilnowaniu porządku.
Krótka pauza.
- Jeśli alfa lub beta będą zajęci możecie przyjść do mnie - jak do przyjaciela. Chętnie wysłucham waszych pomysłów i przekażę je dalej. W razie kłopotów, którymi głupio zawracać głowę alfie, można zawrócić głowę Casowi.
Spojrzałem z lekką obawą na Jockera, bo nie ustalaliśmy, co należałoby do moich obowiązków. Ten tylko pokiwał łbem.
- Tak więc, z góry dziękuję za zaufanie. Mam nadzieję na wieloletnie i szczęśliwe pełnienie stanowiska, a także, że chociażby w małym stopniu przysłużę się tej sforze.
Oklaski. Wróciłem na swoje miejsce. Alfa, korzystając z okazji powiedział o ważnych sprawach, takich jak sprzątanie lasu po sezonie wakacyjnym oraz przypomniał o miejscach, w które latem niebezpiecznie chodzić. Po skończonym zebraniu psy się rozeszły, a ja podszedłem do alfy.
- Przepraszam.
- Za co? - spytał lekko zdezorientowany.
- Za to, że tak beztrosko mówiłem o moich zadaniach jako namiestnika, chociaż w gruncie rzeczy niczego nie ustaliliśmy.
Machnął łapą.
- To może teraz coś uzgodnimy. Co mam robić jako twój pomocnik? Naprawdę mogę zająć się papierkową robotą, mogę prowadzić spisy psów czy coś w tym stylu.
Jocker?
piątek, 29 lipca 2016
poniedziałek, 18 lipca 2016
Uwaga!
Ważna informacja. Niektóre zdjęcia waszych psów są pod prawami autorskimi albo nie wyczytują się w zakładkach. Chyba nikt z nas nie chce mieć problemów z kopiowaniem oraz braku zdjęcia przy formularzu dlatego proszę następujące osoby:
- Bitter Sweet
- Shasta
- Ansia
- Avender
- Elaine
- Athena
- Suzzie
- Heaven
- Heaven
O to żeby osoby które mają zdjęcie z prawami autorskimi, albo zmieniły zdjęcie albo dostały zgodę właściciela. osoby którym zdjęcie się nie wyczytuję mają zmienić zdjęcie. W tym przypadku za zmianę wyglądu nie trzeba płacić za eliksir. Nowe zdjęcia proszę wysyłać administratorom na howrse lub na g-mailu. Dziękuję za uwagę.
~Alfa Jocker
Nowa suczka- Heaven!
Ksywka : Aven lub Heavy
Głos : Charli XCX - Break The Rules
Rasa : Doberman
Wiek : 2 lata i 10 miesięcy
Płeć : Suczka
Stanowisko : Medium
Rodzina :
Matka - Viva (spoza sfory, nie żyje)
Ojciec - Haddish (poza sforą)
Partner : Heaven ciągle marzy o księciu z bajki...
Charakter : Heaven jest naprawdę, prawdziwą zagadką, którą mało kto miał okazje rozszyfrować. Jest doprawdy skrytą w sobie sunią. Jeśli poznasz ją bliżej to stanie sie troskliwą, oraz lojalną towarzyszką. Odpowiedzialną a przedewszystkim inteligentną. Wszystkie swoje cechy charakteru doskonale maskuje takimi rzeczami jak złośliwość, częste irytowanie sie oraz nadmierne wywracanie oczami przeplatane z dziwnym poczuciem humoru. Kilka z tych cech (czyt. dziwne poczucie humoru oraz irytowanie sie) wkradło sie do jej wnętrza i tam pozostało. Po matce Vivie, jest naprawdę opiekuńcza i będzie cie chronić choćby miała przypłacić to życiem. W walce mało kto ją pokona, ponieważ Heaven jest świetnym strategiem i wiele szczeniaków już przestało jej dokuczać z błahych powodów. Niektórzy sądzą że ta sunia jest zbyt mądra, a tacy do nich nie pasują. Wręcz przeciwnie. Heavy jest bardzo rozrywkową samicą, która kocha sie śmiać, żartować i cieszyć sie z życia. Mało kto dorównuje jej w nauce, ale to nie powód do oceniania książki po okładce. Trzeba przyznać że Aven świetnie wychodzi aktorstwo, więc nie ma problemów z ukrywaniem swojego prawdziwego charakteru. Aby stać sie jej przyjacielem trzeba na to najpierw zapracować, lecz jeśli sie nim staniesz to pamiętaj jak lojalną i inteligentną koleżankę zyskałeś. Mimo dziwnego umaszczenia Heaven jest dumna z swojego ciała, ze swojego charakteru oraz wszystkiego innego. Nie przeszkadza jej to że jest mieszańcem i jedynie przypomina dobermana. Zawsze chodzi z wysoko podniesionym łbem a jej ulubione powiedzenie to "Jak dasz sie raz zdołować to dasz sie drugi, trzeci i tak dalej a w życiu chodzi o zabawę i szczęście". Opisałam wam tą suczkę jaka jest na codzień do całego świata oraz do rodziny i przyjaciół. Usatysfakcjonowani? No mam taką nadzieje bo taka właśnie jest Heaven jaką znam.
Historia : Urodziła sie w Szwajcarii w hodowli dobermanów. Jej matka była piękną, czarną podpalaną sunią ale ojciec był ulicznym, białym przybłędą. Matka była stara i po narodzeniu Heaven, zmarła. Ojciec opiekował sie nią przez dwa lata a potem powiedział że sama musi sobie w życiu radzić i ją opuścił. Dziwnym trafem po 10 miesiącach Heavy trafiła właśnie do SPU.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Komunia03 | zosia.ruminska06@gmail.com
Nowa suczka- Beza!
Imię : Beza
Ksywka : Łaciata
Głos : Sigala "Sweet lovin"
Rasa : Beagle (bez rodowodu)
Wiek : 2 lata
Płeć : Suczka
Stanowisko : Tropiąca
Rodzina : W innej sforze
Partner : Podoba jej się Aidan, tylko jak okazać mu swoją miłość?
Charakter : Beza to nieufna suczka. Dopóki nie pozna bliżej nowej osoby, nie zacznie darzyć jej zaufaniem. Nie przepada za tłumem i gwarem. Woli ustronne miejsca. Gdy zaufa i zaprzyjaźni się jest lojalna i opiekuńcza. Miła i uprzejma. Kiedy ktoś jej podpadnie robi się zgryźliwa, ale nie agresywna. Jej postawa jest godna naśladowania, ale tylko w niektórych sytuacjach. Gdy ktoś ją obrazi jest nieugięta i z trudem przyjmuje przeprosiny, tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina mają prościej. Trudno ją urazić. nie jest łatwo wpłynąć na jej decyzje i zachowanie.
Historia : Ha. Jeśli chcesz... No więc Beza urodziła się w takim jakimś mieście, w takim jakimś domu, miała dwóch braci i trzy siostry, żyła tam sobie z wszystkimi w zgodzie. Musiała jednak pogodzić się z tym, że każdy szczeniak otrzymywał nowy dom, nowe imię i nowego właściciela... Ją też musiało to spotkać. Na szczęście nowa właścicielka okazała się miła, kochała zwierzęta, a zwłaszcza psy. Szybko do siebie przywykły. Zaczęły się razem bawić i się o siebie troszczyć. Pewnego dnia pewne psy z okolicy (które sobie tak łażą, bo wciąż uciekają) zachęciły ją do ucieczki. Zgodziła się, ale pod warunkiem że tylko na chwilkę. Uciekała tak codziennie, a właścicielka nie zawsze zauważała jej brak. Przez kilka dni chodziła z tymi psami, zaprzyjaźniła się z nimi, a nawet ich odwiedziła. Ale potem poznała inne psy, ze sfory, do której dołączyła. Mieszka jednak nadal we własnym domu, ale każdego dnia spędza czas z nowymi przyjaciółmi.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : jelly
Ksywka : Łaciata
Głos : Sigala "Sweet lovin"
Rasa : Beagle (bez rodowodu)
Wiek : 2 lata
Płeć : Suczka
Stanowisko : Tropiąca
Rodzina : W innej sforze
Partner : Podoba jej się Aidan, tylko jak okazać mu swoją miłość?
Charakter : Beza to nieufna suczka. Dopóki nie pozna bliżej nowej osoby, nie zacznie darzyć jej zaufaniem. Nie przepada za tłumem i gwarem. Woli ustronne miejsca. Gdy zaufa i zaprzyjaźni się jest lojalna i opiekuńcza. Miła i uprzejma. Kiedy ktoś jej podpadnie robi się zgryźliwa, ale nie agresywna. Jej postawa jest godna naśladowania, ale tylko w niektórych sytuacjach. Gdy ktoś ją obrazi jest nieugięta i z trudem przyjmuje przeprosiny, tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina mają prościej. Trudno ją urazić. nie jest łatwo wpłynąć na jej decyzje i zachowanie.
Historia : Ha. Jeśli chcesz... No więc Beza urodziła się w takim jakimś mieście, w takim jakimś domu, miała dwóch braci i trzy siostry, żyła tam sobie z wszystkimi w zgodzie. Musiała jednak pogodzić się z tym, że każdy szczeniak otrzymywał nowy dom, nowe imię i nowego właściciela... Ją też musiało to spotkać. Na szczęście nowa właścicielka okazała się miła, kochała zwierzęta, a zwłaszcza psy. Szybko do siebie przywykły. Zaczęły się razem bawić i się o siebie troszczyć. Pewnego dnia pewne psy z okolicy (które sobie tak łażą, bo wciąż uciekają) zachęciły ją do ucieczki. Zgodziła się, ale pod warunkiem że tylko na chwilkę. Uciekała tak codziennie, a właścicielka nie zawsze zauważała jej brak. Przez kilka dni chodziła z tymi psami, zaprzyjaźniła się z nimi, a nawet ich odwiedziła. Ale potem poznała inne psy, ze sfory, do której dołączyła. Mieszka jednak nadal we własnym domu, ale każdego dnia spędza czas z nowymi przyjaciółmi.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : jelly
czwartek, 7 lipca 2016
Od Seven'a
Mniejsza o to. W dzień wczorajszy, rozchmurzył mi fakt o tym, ze
zostałem przyjęty do sfory. Sfory Psiego uśmiechu. Niby dobrze. Ale co
Ci po tym, jak jesteś sam. Nawet nikogo nie znasz, nie masz do kogo
otworzyć pyska.
W dzień dzisiejszy, postanowiłem rozruszyć te śmieszne kończyny. Przechadzałem się przez Las. Te wszystkie kolory liści, dodawały mi trochę otuchy, i optymistycznego spojrzenia.
Mój wzrok błądził po ciele jakiegoś psa, a raczej suczki.
Ona się na mnie spojrzała, nie wiem czemu.
-Witaj, jesteś nowy, prawda?-postać zadała mi pytanie, na które pokiwałem łbem na "tak".- Poznałeś kogoś?
Odpowiedz, odpowiedz...
-Hej. Umm.. Nie.
To nie było zbyt... Dobre, ale co na to poradzę? Taki jestem. Haha.
-Too... Może Cię oprowadzę? To piękne miejsce.
-No dobrze.
Nawet nie znasz jej imienia, trzeba to zmienić!
-Em... A mogę się coś zapytać?- palnąłem, bo nie byłbym sobą, gdybym tego nie zepsuł.
-J-jasne. -Czemu ona się zająkała? CZEMU?!
-Jak tak właściwie masz na imię?
Samica spojrzała się na mnie. No tak.. Dałem popalić...
-Mam na imię... Takie nietypowe, ale...
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Kiedy indziej mi powiesz -posłałem jej pełne uznania spojrzenie, które podkreśliłem delikatnym uśmiechem.
Samica tylko spojrzała się w moją stronę, a potem się uśmiechnęła. To był chyba szczery uśmiech. Mogła zostać moją koleżanką. Ale nic więcej!
Szliśmy jakąś dziwną ścieżką. Wszędzie roiło się od grochodrzewów, sosen i bliżej nie określonych drzew.
Zamknąłem oczy i spuściłem pysk, żeby kolce nie wbijały mi się w łeb, i nie raniły oczu. Nie wiem czemu, ale mocno skręciłem w lewo. Na chwilę się zatrzymałem. Nie słyszałem kroków nowo poznanej koleżanki. Jedno było pewne- zgubiłem się.
Nadal trzymałem zamknięte oczy, żeby nie patrzeć jak daleko jestem.
-Hej! Jak chodzisz?- usłyszałem czyjś głos.
Otworzyłem oczy, i delikatnie podniosłem łeb.
-Przepraszam. Jestem nowy, zgubiłem się, przepraszam...
Nadal nie miałem pojęcia, z kim rozmawiałem. Ale wiedziałem, że nie byłą to ta sama postać, która mnie oprowadzała.
Tajemniczy ktoś, który chce zaprzyjaźnić się z rudzielcem?
W dzień dzisiejszy, postanowiłem rozruszyć te śmieszne kończyny. Przechadzałem się przez Las. Te wszystkie kolory liści, dodawały mi trochę otuchy, i optymistycznego spojrzenia.
Mój wzrok błądził po ciele jakiegoś psa, a raczej suczki.
Ona się na mnie spojrzała, nie wiem czemu.
-Witaj, jesteś nowy, prawda?-postać zadała mi pytanie, na które pokiwałem łbem na "tak".- Poznałeś kogoś?
Odpowiedz, odpowiedz...
-Hej. Umm.. Nie.
To nie było zbyt... Dobre, ale co na to poradzę? Taki jestem. Haha.
-Too... Może Cię oprowadzę? To piękne miejsce.
-No dobrze.
Nawet nie znasz jej imienia, trzeba to zmienić!
-Em... A mogę się coś zapytać?- palnąłem, bo nie byłbym sobą, gdybym tego nie zepsuł.
-J-jasne. -Czemu ona się zająkała? CZEMU?!
-Jak tak właściwie masz na imię?
Samica spojrzała się na mnie. No tak.. Dałem popalić...
-Mam na imię... Takie nietypowe, ale...
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Kiedy indziej mi powiesz -posłałem jej pełne uznania spojrzenie, które podkreśliłem delikatnym uśmiechem.
Samica tylko spojrzała się w moją stronę, a potem się uśmiechnęła. To był chyba szczery uśmiech. Mogła zostać moją koleżanką. Ale nic więcej!
Szliśmy jakąś dziwną ścieżką. Wszędzie roiło się od grochodrzewów, sosen i bliżej nie określonych drzew.
Zamknąłem oczy i spuściłem pysk, żeby kolce nie wbijały mi się w łeb, i nie raniły oczu. Nie wiem czemu, ale mocno skręciłem w lewo. Na chwilę się zatrzymałem. Nie słyszałem kroków nowo poznanej koleżanki. Jedno było pewne- zgubiłem się.
Nadal trzymałem zamknięte oczy, żeby nie patrzeć jak daleko jestem.
-Hej! Jak chodzisz?- usłyszałem czyjś głos.
Otworzyłem oczy, i delikatnie podniosłem łeb.
-Przepraszam. Jestem nowy, zgubiłem się, przepraszam...
Nadal nie miałem pojęcia, z kim rozmawiałem. Ale wiedziałem, że nie byłą to ta sama postać, która mnie oprowadzała.
Tajemniczy ktoś, który chce zaprzyjaźnić się z rudzielcem?
Nowy pies- Seven!
Imię : Po cóż Ci jego imię, obywatelu? Czy ono sprawi, że Twa dusza
będzie tańczyć makarenę, a na pysku zagości uśmiech? Nie. Ale jeśli tak
bardzo chcesz wiedzieć: Jego pełne imię, to Seven Painkiller Kitsune.
Ale zwracaj się do niego Seven.
Ksywka : Sev, Ve, Even, Ever, Never, Sen, Sevuś, Sevi, Sham, Pain, Kit, Sune, Far, Night, Nev
Głos : New Empire - One Heart
Rasa : Pies Faraona
Wiek: 5 Lat
Płeć : Wątpisz w jego męskość?! Niegodziwością byłoby pomyślenie, że jest suką. Jest w stu procentach psem <Sprawdza> Tak, na pewno Pies.
Stanowisko : Psycholog i pisarz
Rodzina:
Teniqua: Matka nie żyje.
Fire: Ojciec nie żyje.
Rodzeństwo Smoke i Night- nie żyją.
Przyjaciółka, jak siostra- Eclipse: Może dołączy
Partner : Jest bardzo zauroczony w pewnej suczce, ale to nie ważne...
Charakter : Seven jest psem o zmiennej, aczkolwiek spokojnej i uroczej naturze. Zawsze miły, pomocny i otwarty. Potrafi poprawić humor dosłownie każdemu. Albo jakimiś niewybrednymi żartami (które zawsze ma w zanadrzu), albo po prostu swoją obecnością – optymistycznym sposobem życia. Nieczęsto się obraża, lubi placki, zapominalski, trochę ciapowaty. Lubi chodzić z głową w chmurach. Sev to uroczy samiec, którego nie da się nie lubić. Jest trochę ciapowaty, zdarza jemu się kogoś potrącić lub coś stłuc, ale zawsze ma dobre intencje. Pomocny i opiekuńczy, często się uśmiecha. Stara się wywrzeć na innych dobre wrażenie. Pomaga i nieustannie się uśmiecha wręcz tryska radością. Pomyślisz, że ma tylko jedno oblicze, a tak nie jest. Potrafi byś oschły i bronić... Ale tylko w wyjątkowej sytuacji. Seven nie jest normalnym, wesołym psem. Ma w sobie wiele smutku i melancholii. Taki jest od urodzenia. Kocha ciszę i spokój, jest typem samotnika, ale nie pogardzi dobrym towarzystwem. Ma mało przyjaciół, ale nie dlatego, że jest nielubiany. Trudno zdobyć zaufanie, ale gdy już kogoś szczerze polubi to na całe życie. Jest bardzo inteligentny. Umie być opiekuńczy i troskliwy. Nienawidzi, jak ktoś mu rozkazuje, lub mówi mu, co zrobił, źle... Kocha patrzeć, jak inni się bawią. Lubi oglądać różne rośliny. Czasem, potrafi zamknąć się w sobie, ale jeśli kogoś bardzo polubi ukazuje mu to. Trudno domyśleć się kiedy jest smutny, w większości przypadków wygląda na uśmiechniętego. Potrafi być miły i romantyczny. Romantyzm u niego, jest na poziomie dziennym. Kiedy jest zdołowany, siedzi w jakimś wybranym miejscu, najczęściej jaskini, myśli nad swoim życiem. Nie powiem, że nigdy nie płacze, oraz że nie ma uczuć. Właśnie często ma załamki. Często płacze. Jeśli Ci zaufa, będzie się z tobą śmiał. Nie jest obojętny wobec słabszych. Ale a też rozsądek. Potrafi odmówić, lub zaproponować lepsze rozwiązanie. Jest pomocny i uczynny. Oczywiście, liczy, że Ty kiedyś też mu pomożesz. Mu warto pomagać. Zawsze chciał się udzielać, na rzecz w rodziny, świata, ale to.. nie było mu dane, do teraz.
Historia : Seven to obłąkany przez diabła, kopnięty przez upadłe anioły i odrzucony od społeczeństwa psów pies, który szuka prawdy, i wie, że ją odnajdzie. Szczerze mówiąc, jego historia jest tak drastyczna, krwawa, zimna i okropna, że aż chce się o niej zapomnieć. Nie wie, czy to była prawda czy nie, ale... Tak tego nie zostawi. Do Sfory Psiego Uśmiechu, dostał się po ucieczce ze starego stada. Nowa rodzina... On ją kocha.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Cook!e | kinga170104@gmail.com
Inne zdjęcia:
KLIK
KLIK
Ksywka : Sev, Ve, Even, Ever, Never, Sen, Sevuś, Sevi, Sham, Pain, Kit, Sune, Far, Night, Nev
Głos : New Empire - One Heart
Rasa : Pies Faraona
Wiek: 5 Lat
Płeć : Wątpisz w jego męskość?! Niegodziwością byłoby pomyślenie, że jest suką. Jest w stu procentach psem <Sprawdza> Tak, na pewno Pies.
Stanowisko : Psycholog i pisarz
Rodzina:
Teniqua: Matka nie żyje.
Fire: Ojciec nie żyje.
Rodzeństwo Smoke i Night- nie żyją.
Przyjaciółka, jak siostra- Eclipse: Może dołączy
Partner : Jest bardzo zauroczony w pewnej suczce, ale to nie ważne...
Charakter : Seven jest psem o zmiennej, aczkolwiek spokojnej i uroczej naturze. Zawsze miły, pomocny i otwarty. Potrafi poprawić humor dosłownie każdemu. Albo jakimiś niewybrednymi żartami (które zawsze ma w zanadrzu), albo po prostu swoją obecnością – optymistycznym sposobem życia. Nieczęsto się obraża, lubi placki, zapominalski, trochę ciapowaty. Lubi chodzić z głową w chmurach. Sev to uroczy samiec, którego nie da się nie lubić. Jest trochę ciapowaty, zdarza jemu się kogoś potrącić lub coś stłuc, ale zawsze ma dobre intencje. Pomocny i opiekuńczy, często się uśmiecha. Stara się wywrzeć na innych dobre wrażenie. Pomaga i nieustannie się uśmiecha wręcz tryska radością. Pomyślisz, że ma tylko jedno oblicze, a tak nie jest. Potrafi byś oschły i bronić... Ale tylko w wyjątkowej sytuacji. Seven nie jest normalnym, wesołym psem. Ma w sobie wiele smutku i melancholii. Taki jest od urodzenia. Kocha ciszę i spokój, jest typem samotnika, ale nie pogardzi dobrym towarzystwem. Ma mało przyjaciół, ale nie dlatego, że jest nielubiany. Trudno zdobyć zaufanie, ale gdy już kogoś szczerze polubi to na całe życie. Jest bardzo inteligentny. Umie być opiekuńczy i troskliwy. Nienawidzi, jak ktoś mu rozkazuje, lub mówi mu, co zrobił, źle... Kocha patrzeć, jak inni się bawią. Lubi oglądać różne rośliny. Czasem, potrafi zamknąć się w sobie, ale jeśli kogoś bardzo polubi ukazuje mu to. Trudno domyśleć się kiedy jest smutny, w większości przypadków wygląda na uśmiechniętego. Potrafi być miły i romantyczny. Romantyzm u niego, jest na poziomie dziennym. Kiedy jest zdołowany, siedzi w jakimś wybranym miejscu, najczęściej jaskini, myśli nad swoim życiem. Nie powiem, że nigdy nie płacze, oraz że nie ma uczuć. Właśnie często ma załamki. Często płacze. Jeśli Ci zaufa, będzie się z tobą śmiał. Nie jest obojętny wobec słabszych. Ale a też rozsądek. Potrafi odmówić, lub zaproponować lepsze rozwiązanie. Jest pomocny i uczynny. Oczywiście, liczy, że Ty kiedyś też mu pomożesz. Mu warto pomagać. Zawsze chciał się udzielać, na rzecz w rodziny, świata, ale to.. nie było mu dane, do teraz.
Historia : Seven to obłąkany przez diabła, kopnięty przez upadłe anioły i odrzucony od społeczeństwa psów pies, który szuka prawdy, i wie, że ją odnajdzie. Szczerze mówiąc, jego historia jest tak drastyczna, krwawa, zimna i okropna, że aż chce się o niej zapomnieć. Nie wie, czy to była prawda czy nie, ale... Tak tego nie zostawi. Do Sfory Psiego Uśmiechu, dostał się po ucieczce ze starego stada. Nowa rodzina... On ją kocha.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Cook!e | kinga170104@gmail.com
Inne zdjęcia:
KLIK
KLIK
Od Lilianny
Jakby nie patrzeć to zostałam tu sama. Rodzeństwo i rodzice odeszli... Niby szukają nowego życia. Ja nie byłam w stanie zostawić tej sfory nawet dla rodziny. Więc trzeba żyć dalej. Wyszłam z jaskini przysiadłam na progu. Zapowiadało się na burzę. Czarne chmury okryły całe błękitne niebo wraz ze słońcem. Ciepły i jasny dywan zaczął pokrywać cień. Świetna pogoda jak na lato i wakacje. Prawdę mówiąc to wolę taką pogodę niż rażące słońce. Pierwszy błysk. Odliczanie do grzmotu. Eee.. jeszcze daleko. Drugi błysk. Coraz bliżej. Wraz z ósmym błyskiem zaczął kropić deszcz. Niektóre krople były zimne a niektóre ciepłe. Przy takim deszczu można by się szybko przeziębić. Wisi mi to więc siedzę dalej. Zaczęło lać. Błyskawice następowały na zmianę z grzmotami. Zaczęło się robić trochę niebezpiecznie. Moja jaskinia prawie zupełnie była schowana pod drzewami. Siedziałam trochę zestresowana. Nagle błyskawica przeleciała mi przed oczami i trafiła prosto w wysoki dąb naprzeciwko mnie. Drzewo zatrzeszczało i zaczęło lecieć prosto na mnie. Strach sparaliżował moje kończyny do tego stopnia że nie mogłam się ruszyć. Jakiś pies skoczył na mnie żeby mnie odsunąć z miejsca niebezpieczeństwa lecz pień zdążył uderzyć mnie w głowę...
***pare godzin później***
- Żyjesz?!
Promienie słońca przebiły do moich oczu przez powieki. Uchyliłam je a moim oczom ukazał się jakiś pies. Gwałtownie wstałam i wyprężyłam się jak struna. Niestety nie miałam tyle sił żeby stać tak sztywno więc usiadłam i złapałam się za głowę.
Ktoś?
***pare godzin później***
- Żyjesz?!
Promienie słońca przebiły do moich oczu przez powieki. Uchyliłam je a moim oczom ukazał się jakiś pies. Gwałtownie wstałam i wyprężyłam się jak struna. Niestety nie miałam tyle sił żeby stać tak sztywno więc usiadłam i złapałam się za głowę.
Ktoś?
Od Jocker'a- CD opowiadania Castiela
- Nie wiem Castiel.. Na ulotkach jest już wszystko wyjaśnione, nie mogę tak zmieniać.
Pies wzruszył ramionami i wyszedł z jaskini.
***pare dni później***
Do tego czasu nie zgłosił się nikt oprócz Casa... W głowie już miałem pomysły żeby namawiać psy do uczestniczenia w tym głosowaniu ale przecież nie będę zmuszał kogoś kto nie chce. Nie mam pojęcia co powiem dla psa gdy przyjdzie zapytać o to kto się już zgłosił. Nie wiem też jaka będzie jego reakcja. Co ja mu cholera powiem?! Usiadłem bezradnie. Z kuchni wyszła Suzzie i widząc moje przejęcie zaniepokoiła się.
- Co jest braciszku?- przysiadła obok mnie.
- Nie pytaj.. Ja sobie chyba z tym wszystkim nie radzę. Tata był najlepszym przywódcą. Czemu główną władzę oddał mi? Ja już nie dam rady.- schowałem łeb pomiędzy łapami niczym szczeniak.
- Jeżeli tata oddał ci władzę to znaczy że miał do ciebie zaufanie i wiedział że sobie poradzisz.- objęła mnie.- Poza tym zawsze masz mnie. Jak sobie w czymś nie radzisz, powiedz. Podzielimy się obowiązkami i jakoś to będzie.
- Dzięki siostra..- podziękowałem jej serdecznie i podniosłem się z rozpaczy.
W tym momencie do jaskini wszedł Castiel. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na psa.
- Chodźmy.- popchnąłem Casa w stronę wyjścia.
- Co? Ale jak? O co chodzi?- zapierał się i żądał wytłumaczeń.
Nie ruszyłem nawet wargą żeby coś powiedzieć. Poszliśmy do centrum sfory. Stanąłem przed wielkim rogiem? Tubą? Nie wiem jak tata to nazywał. Zadąłem w nią głośno i po paru chwilach już wszyscy sforzanie stali przede mną i Castielem.
- Słyszeliście pewnie o głosowaniu na mojego namiestnika? Niestety nikt oprócz tego młodego wilczura się nie zgłosił. Dlatego mam zaszczyt mianować go moim osobistym namiestnikiem. Jeżeli ktoś nie godzi się z moją decyzją niech zgłosi sprzeciw.- wyrecytowałem.
Castiel? Ktoś?
Pies wzruszył ramionami i wyszedł z jaskini.
***pare dni później***
Do tego czasu nie zgłosił się nikt oprócz Casa... W głowie już miałem pomysły żeby namawiać psy do uczestniczenia w tym głosowaniu ale przecież nie będę zmuszał kogoś kto nie chce. Nie mam pojęcia co powiem dla psa gdy przyjdzie zapytać o to kto się już zgłosił. Nie wiem też jaka będzie jego reakcja. Co ja mu cholera powiem?! Usiadłem bezradnie. Z kuchni wyszła Suzzie i widząc moje przejęcie zaniepokoiła się.
- Co jest braciszku?- przysiadła obok mnie.
- Nie pytaj.. Ja sobie chyba z tym wszystkim nie radzę. Tata był najlepszym przywódcą. Czemu główną władzę oddał mi? Ja już nie dam rady.- schowałem łeb pomiędzy łapami niczym szczeniak.
- Jeżeli tata oddał ci władzę to znaczy że miał do ciebie zaufanie i wiedział że sobie poradzisz.- objęła mnie.- Poza tym zawsze masz mnie. Jak sobie w czymś nie radzisz, powiedz. Podzielimy się obowiązkami i jakoś to będzie.
- Dzięki siostra..- podziękowałem jej serdecznie i podniosłem się z rozpaczy.
W tym momencie do jaskini wszedł Castiel. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na psa.
- Chodźmy.- popchnąłem Casa w stronę wyjścia.
- Co? Ale jak? O co chodzi?- zapierał się i żądał wytłumaczeń.
Nie ruszyłem nawet wargą żeby coś powiedzieć. Poszliśmy do centrum sfory. Stanąłem przed wielkim rogiem? Tubą? Nie wiem jak tata to nazywał. Zadąłem w nią głośno i po paru chwilach już wszyscy sforzanie stali przede mną i Castielem.
- Słyszeliście pewnie o głosowaniu na mojego namiestnika? Niestety nikt oprócz tego młodego wilczura się nie zgłosił. Dlatego mam zaszczyt mianować go moim osobistym namiestnikiem. Jeżeli ktoś nie godzi się z moją decyzją niech zgłosi sprzeciw.- wyrecytowałem.
Castiel? Ktoś?
środa, 6 lipca 2016
Renee i Codie odchodzą!
Imię : Renee
Ksywka : Ren, Riley
Głos : Gabrielle Alpin
Rasa : Kelpie/ Owczarek niemiecki
Wiek : 2 lata
Płeć : Suczka
Stanowisko : Szukająca
Rodzina :
Matka– Mey
Ojciec– Codie
Rodzeństwo- Ciel, Lilianna
Wujkowie– Thomson, Niklaus, Weza
Ciocie– Michelle, Lonlay, Nesty
Kuzynki/Kuzyni– Ashley, Colin, Charlotta, Flynn
Dziadkowie– Sintesu, Cheroon
Babcie– Giselle, Bligrht
Partner : Podoba jej się paru ale wszystko w swoim czasie.
Charakter : Renee można zaliczyć do psów z… ADHD albo… Downem? Ta suczka po prostu nie potrafi usiedzieć w miejscu i wszędzie jej pełno. Jest zwariowana ale też bardzo pomysłowa. Uwielbia się bawić i robić innym psikusy. Nie słucha się nikogo a jeżeli chodzi o zachowanie dobrych manier to raczej ich nie używa.
Historia : Urodziła się tutaj.
Upomnienia : 0/4 Kontakt : natik880 / natigrati@gmail.com
Imię : Codie [czyt. Kodi]
Ksywka : Cod, Die
Głos : Avicii
Rasa : Owczarek niemiecki i Husky
Wiek : 7 lat
Płeć : Pies
Stanowisko : Tropiciel
Rodzina :
Mama: Bligrht †
Tata: Cheroon †
Rodzeństwo: Lonlay, Michelle, Thomson, Video
Partner: Mey ♥
Charakter : Cod jest straasznie szalony. Nie potrafi usiedzieć w miejscu. Często właśnie przez to wplątuje się w ogromne kłopoty. Nie musi się martwić gdyż po jego wybrykach to rodzice podejmują odpowiedzialność. Poza zganieniem które dostaje. Lubi przekomarzać się z siostrami. Ale jak przyjdzie co do czego stanie pierwszy w ich obronie. Jego brat Thomson też nie przepada za Lonlay i Michelle. Cod i Thom razem wymyślają różne psikusy dla sióstr. Można powiedzieć że tworzą taką paczkę w której każdy chciałby być. Jednak prawie nikomu nie udaje się do niej wstąpić. Poza tymi psikusami lubi czasami spędzać czas sam. Przechadza się po terenach sfory bez najmniejszego celu. Jego ulubione miejsce to Wodospad Cienia. Tamto miejsce ma na niego jakiś dziwny wpływ. Tam zawsze rozmyśla o przyszłości i o tym kogo pozna. Bardzo boi się smoków. Więc z tymi psami które je mają nie za bardzo żyje w zgodzie i pokoju. Unika tych potworów ciągle. Ani mu się śni w przyszłości mieć smoka. Już lepiej gryfa labo coś.
Historia : Urodził się SPU. Jak każdy szczeniak nie ma co opowiadać bo normalnie otworzył oczy. Przez kilka dni czuł tylko zapachy i sierść swojej mamy i rodzeństwa. Po następnych dwóch dniach otworzył oczy i zaczął wszystko poznawać. Obszedł już wszystkie tereny sfory. Ale najbardziej spodobało mu się miejsce Wodospad Cienia. Lubi przebywać w takich klimatach.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: natik880 / natigrati@gmail.com
piątek, 1 lipca 2016
Od Meversue'a - CD Opowiadania Suzzie.
Nie wiedział, co, kiedy i jak
powiedzieć. Przez te wszystkie, długie dni zastanawiał się nad tym, jak
jej to wszystko wyznać; perpektywa głośnego, niepohamowanego śmiechu ze
strony całej sfory była dla niego przystępna.. Jednak owy napad śmiechu
ze strony Suzzie mógł być dla niego niesamowitym, wręcz ostatecznym
ciosem, który zbiłby go z łap w ciągu kilku sekund. Co w tamtej chwili
przepełniło całe jego ciało? Z pewnością radość. Bezgraniczną, szczerą i
szczenięcą radość, entuzjazm, pożądanie. Cały komplet był w tamtym
czasie jak najbardziej prawdopodobny w stosunku do tego, jakie myśli
kłębiły się w jego łbie. Nie chciał już niczego więcej - sama
świadomość, że suka, którą kochał, którą nadal kocha, czuje do niego
zupełnie to samo jak najbardziej mu wystarczała. Mever czuł, że właśnie
taki fakt mógł być ostatnią rzeczą; równie dobrze mógł już teraz
przewracać się w zimnej, oślizgłej mogile, posiadając jedynie wiedzę o
tym, co chciała do niego Suzzie. Mimo tego, że grunt pod jego masywnymi,
kremowymi łapami zdawał się uginać, czuł się żywy, jak nigdy dotąd.
Wiedział, że jego życie może zacząć się od nowa, w zupełnie innym
towarzystwie, z zupełnie inną osobą. Nie chciał wyglądać na słabego,
jednak właśnie taki był w jej obecności. Potrafił się poddać, odegrać
tego złego, przyznać jej rację w czasie głośnej, bolesnej kłótni.
- Nie wierzę. - odparł z równą pewnością, nie odwracając od niej swego wzroku.
Natychmiast ugryzł się w język. Nie powinien, a nawet nie mógł tego powiedzieć. Nie chciał jej stracić, chociaż jego wypowiedzi często brzmiały tak, jakby tego właśnie oczekiwał - że wyjdzie z jaskini Alf bez godności, honoru, miłości. Pozbawiony tego, co najważniejsze.
- Potrzebujesz dowodu? - szepnęła, zupełnie tak, jakby nie dostrzegała tego w jego odpowiedzi.
- Potrzebuję Ciebie, Suzzie. - wydukał, uderzając w skalną półkę.
- W ten sposób nie będzie łatwo, Meversue. Musisz..
- Nigdy nie twierdziłem, że chcę iść banalnymi ścieżkami - dopowiedział, urywając suce w połowie zdania. - Mogę podążać nimi bezustannie, byle tylko z Tobą.
Suzziee?
- Nie wierzę. - odparł z równą pewnością, nie odwracając od niej swego wzroku.
Natychmiast ugryzł się w język. Nie powinien, a nawet nie mógł tego powiedzieć. Nie chciał jej stracić, chociaż jego wypowiedzi często brzmiały tak, jakby tego właśnie oczekiwał - że wyjdzie z jaskini Alf bez godności, honoru, miłości. Pozbawiony tego, co najważniejsze.
- Potrzebujesz dowodu? - szepnęła, zupełnie tak, jakby nie dostrzegała tego w jego odpowiedzi.
- Potrzebuję Ciebie, Suzzie. - wydukał, uderzając w skalną półkę.
- W ten sposób nie będzie łatwo, Meversue. Musisz..
- Nigdy nie twierdziłem, że chcę iść banalnymi ścieżkami - dopowiedział, urywając suce w połowie zdania. - Mogę podążać nimi bezustannie, byle tylko z Tobą.
Suzziee?
Od Bitter Sweet'a - CD Opowiadania Suzzie.
Cały pobyt, a raczej podróż do bram elitarnej, wojennej jednostki
uświadomił Owczarkowi więcej, niż mogło się spodziewać. Cóż można rzec -
wydoroślał, mimo tego, jaki wiek ciągnął za sobą. Uświadomił sobie o
wiele, wiele więcej od wcześniej postawionych sobie wymagań. Nabył
cierpliwości i pokory, co zawsze było u tego psa widziane 'raz na ruski
rok'; wiedział, że musiał coś w sobie zmienić i do tej pory utwierdza
się w przekonaniu, że odrodził się na nowo, zmartwychwstał..
Najprawdopodobniej tylko dlatego coś nakazywało mu, żeby rozpocząć
rozmowę z białą suką Alfa. Był doskonale świadomy tego, że przez te
wszystkie, śmieszne przedstawienia mógł oberwać, ale czy nie było warto?
Takie pytanie można było uznać za jego ówczesny priorytet, niezmienne,
stanowcze motto. Bitter odchylił lekko pysk, aby lepiej dostrzegać
sylwetkę Suzzie. Nadal była to ta sama samica, która prosiła go o
przypilnowanie szczeniąt; była identyczna, w porównaniu do niego. Do tej
pory dostrzegał ognisty, bystry błysk, spoczywający w jej orzechowych
ślepiach. Obserwował tę iskrę, którą zdążył zabrać już kilkaset razy,
własne, szkliste odbicie, które wręcz wołało o przerwanie natarczywego
milczenia.
- Witaj, Suzzie. Dawno Cię nie widziałem.. - przerwał niepewnie, po raz pierwszy ukazując oznakę.. strachu? Słabości, czy też nieśmiałości?
Owa suka poprawiła się lepiej na swoim miejscu, jednak nadal pozostawała w ciszy. Najwyraźniej nie miała zamiaru ukazać żadnego, nawet najmniejszego, najbardziej banalnego znaku zainteresowania dialogiem ze strony Bitter Sweet'a. Nie zdziwił się tak, jak mogła tego oczekiwać - i on usiadł wygodnie, jakby czymś takim chciał pokazać, jak bardzo jest mu obojętna jej postawa. Tymczasem było zupełnie inaczej. Dlaczego? Odpowiedź jest dosyć prosta. Owczarek nigdy nie lubił wyolbrzymiania, łgarstw, słodkich, uroczych gestów, lecz nigdy nie zapominał o tym, co wprawiało go w najgorszy stan - mianowicie, nie pozostał w nienaruszonym stanie przy obojętności. Nie mógł wytrzymać, że ktoś go ignoruje. Musiał wiedzieć, że to on ma tą wyższość nad innymi, a jego zdanie powinno być zgodne z resztą, niezależnie od tego, jaką miało być bzdurą. Cóż mówić więcej, Owczarek nie był w stanie znieść tego, w jaki sposób potraktowała go Su. Rzecz jasna, wszystkie jego myśli były w każdym razie błędne - nikt nie mógł stwierdzić, co nią kierowało. Nie musiała być na niego śmiertelnie obrażona, zawsze milczenie mogło się okazać zwykłą apatią, spowodowaną tragicznym upałem, który samą swoją temperaturą mógł przerastać wagę Bitter'a.
- Przejdziemy się? - zapytał wprost, nie chcąc pokazywać, jak bardzo go zirytowała. - Gdziekolwiek, wybierz cel.
Suuu? Wybacz, ale plany o wyjeździe przyćmiły mój mózg.
- Witaj, Suzzie. Dawno Cię nie widziałem.. - przerwał niepewnie, po raz pierwszy ukazując oznakę.. strachu? Słabości, czy też nieśmiałości?
Owa suka poprawiła się lepiej na swoim miejscu, jednak nadal pozostawała w ciszy. Najwyraźniej nie miała zamiaru ukazać żadnego, nawet najmniejszego, najbardziej banalnego znaku zainteresowania dialogiem ze strony Bitter Sweet'a. Nie zdziwił się tak, jak mogła tego oczekiwać - i on usiadł wygodnie, jakby czymś takim chciał pokazać, jak bardzo jest mu obojętna jej postawa. Tymczasem było zupełnie inaczej. Dlaczego? Odpowiedź jest dosyć prosta. Owczarek nigdy nie lubił wyolbrzymiania, łgarstw, słodkich, uroczych gestów, lecz nigdy nie zapominał o tym, co wprawiało go w najgorszy stan - mianowicie, nie pozostał w nienaruszonym stanie przy obojętności. Nie mógł wytrzymać, że ktoś go ignoruje. Musiał wiedzieć, że to on ma tą wyższość nad innymi, a jego zdanie powinno być zgodne z resztą, niezależnie od tego, jaką miało być bzdurą. Cóż mówić więcej, Owczarek nie był w stanie znieść tego, w jaki sposób potraktowała go Su. Rzecz jasna, wszystkie jego myśli były w każdym razie błędne - nikt nie mógł stwierdzić, co nią kierowało. Nie musiała być na niego śmiertelnie obrażona, zawsze milczenie mogło się okazać zwykłą apatią, spowodowaną tragicznym upałem, który samą swoją temperaturą mógł przerastać wagę Bitter'a.
- Przejdziemy się? - zapytał wprost, nie chcąc pokazywać, jak bardzo go zirytowała. - Gdziekolwiek, wybierz cel.
Suuu? Wybacz, ale plany o wyjeździe przyćmiły mój mózg.
Od Aidana- CD opowiadania Meredith
Może Meredith była bardzo ładną suczką, ale czy to miało by sens? Czy
bałem się związku? Nie... Może po prostu nie chciałbym jej stracić? Nie
wiem.
-Gdzie teraz? Jestem trochę głodny.- powiedziałem nad wyraz spokojnie
-To chodźmy do lasu, pospacerujemy i zjemy coś.
Udało nam się upolować sarnę. W spokoju ją jedliśmy, rozmawialiśmy (za często się nie odzywałem, ale to zawsze coś) i oglądaliśmy zachodzące niebo.
-Słyszałeś, że każda gwiazda to pamięć po jakimś psie ze sfory?- powiedziała uśmiechnięta, zapatrzona w niebo suczka
-Gwiazdy to planety tylko daleko stąd.- uciąłem
-Ale... zawsze można tak myśleć.
-Mhm.. Do sfory daleko, a jest już ciemno, prześpijmy się tu
-Myślisz, że to bezpieczne?- zapytała, ale zaraz po tym położyła się
Było jej trochę zimno, bo zaczęła drżeć, powoli, ale niepewnie przysunąłem się do niej, a ona wtuliła się w moją sierść. Śpi, to tylko odruch... Około 1 w nocy obudził nas dziwny dźwięk..wycie...wilki...wszystko, tylko nie wilki...
Meredith?
-Gdzie teraz? Jestem trochę głodny.- powiedziałem nad wyraz spokojnie
-To chodźmy do lasu, pospacerujemy i zjemy coś.
Udało nam się upolować sarnę. W spokoju ją jedliśmy, rozmawialiśmy (za często się nie odzywałem, ale to zawsze coś) i oglądaliśmy zachodzące niebo.
-Słyszałeś, że każda gwiazda to pamięć po jakimś psie ze sfory?- powiedziała uśmiechnięta, zapatrzona w niebo suczka
-Gwiazdy to planety tylko daleko stąd.- uciąłem
-Ale... zawsze można tak myśleć.
-Mhm.. Do sfory daleko, a jest już ciemno, prześpijmy się tu
-Myślisz, że to bezpieczne?- zapytała, ale zaraz po tym położyła się
Było jej trochę zimno, bo zaczęła drżeć, powoli, ale niepewnie przysunąłem się do niej, a ona wtuliła się w moją sierść. Śpi, to tylko odruch... Około 1 w nocy obudził nas dziwny dźwięk..wycie...wilki...wszystko, tylko nie wilki...
Meredith?
Subskrybuj:
Posty (Atom)