czwartek, 5 listopada 2015

Od Bitter Sweet'a - CD. Opowiadania Vice.

Ah, dlatego nie odpowiadała. To wszystko przez to,  że nie podałem jej mojego imienia. Ugh, po cóż jej to.. Nie wyglądam na kogoś, kto jest godny uwagi, a co dopiero czasu spędzonego na spacerze. Chciałem odejść od suki, aby nie drążyć dalej tego bezsensownego tematu. Ale Vice patrzyła na mnie oczami, w których był płomień radości i nieograniczonego szczęścia. Nie chciałem jej go zabierać.
- Bitter Sweet. - odpowiedziałem na dawno już zadane pytanie. Suczka usiadła i spojrzała na bezkresną, skutą lodem dolinę. Było ślicznie, tak jak zawsze na zimę. Ale być może to tylko moje odczucie. W tą cudna porę roku wszędzie jest podobnie. Ale jest parę szczegółów, które całkiem odmieniają tą sforę. Takim żywym przykładem jest... A zresztą. Z zadumy wyrwał mnie szelest. Wywołała go sunia, która wyłoniła się po chwili ze stertą śnieżek.
- Tylko spró.. - nie dokończyłem. Zimny śnieg miałem już w pysku. Szybko wyplułem kulkę i otrząsnąłem się z zimna.
- Nie jesteś w tym najlepszy, czyż nie? - orzekła i szeroko się uśmiechnęła - Chyba że się mylę! Suczka spojrzała kątem oka na mnie, w momencie gdy właśnie lepiłem swój śnieżny pocisk. Szybko uciekła, chowając się za brzozą. Oczywiście ruszyłem za nią z zamiarem zemsty.
****
Gdy mieliśmy wracać do jaskiń suka dostrzegła jakieś wielkie ognisko. Połowa sfory siedziała przy kamiennych podestach.Usiedliśmy na jednym z nich i wpatrywaliśmy się w ogień. W sumie możliwe, że tylko mnie interesowało, bo jam urodzony piroman xd bo suczka po chwili spojrzała na niebo. Siedziała tak całkowicie oczarowana dobre pięć minut. Po tym czasie zaczął prószyć śnieg. Zimne płatki całkowicie pokryły sierść Vice, ale dopiero gdy jeden z nich wpadł suce do oka, otrząsnęła się szybko z puchu.
- Co się dzieje? - zapytała, błądząc wzrokiem.
- Nic takiego. Po prostu odpłynęłaś. - wytłumaczyłem, lekko się uśmiechając. Suczka to zauważyła.
- Musisz się tak śmiać? - obruszyła się - Popatrz lepiej na te piękne gwiazdozbiory..  Przytaknąłem znacząco. Obejrzałem rozgwieżdżone niebo. Nagle przypomniałem sobie coś ważnego.
- Muszę iść. - burknąłem, wstając. Całkowicie zmienił mi się nastrój. Czułem narastającą we mnie złość. Lecz gdy zobaczyłem psa z listem, od razu się uspokoiłem i z powrotem usiadłem na miejscu. Vice popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili wzbiła wzrok w ziemię.

Vice??

Brak komentarzy: