Bitter popatrzył na oddalającą się sarnę.
Nie miał ochoty na nic, kompletnie na nic, po tym całym wydarzeniu.
Zdziwił się zachowaniu Gracy, jednak ona miała po części rację. Gdyby
nie jego - wtedy wspaniałomyślny - tekścik, nikogo nie musiałby
uszczęśliwiać. Wtedy właśnie rozmyślał nad tym, że za głośno myśli.
Czasem powinien przyhamować, bo zwykle źle się to dla niego kończy.
Dlatego też nigdy nie znajdzie on partnerki, czy też przyjaciela, który
go dobrze zrozumie. Mówi wszystko wprost. Po długim namyśle pies
zdecydował się przeprosić suczkę, okazać chociażby trochę skruchy. Bo
powinien. Jest naprawdę za chamski w stosunku do osób, które mu pomagają
i akceptują. Co nie znaczy, że się zmieni, o nie. Po prostu w stosunku
do znajomych będzie się ograniczał. A bynajmniej będzie próbował. Pełen
satysfakcji z dokonanego wyboru pobiegł do siedzącej sarny. Miał
wrażenie, że na niego czekała.
- Boże, nawet Felix Felicis nie jest
mi potrzebny! - krzyknął uradowany. ( jakby ktoś nie wiedział, FF to
jest taki eliksir z Pottera który daje szczęście. xd)
Napełniony
pozytywną energią podszedł ostrożnie do zwierzyny, po czym szybko
wskoczył na jej grzbiet. Niestety chybił, płosząc zwierze. Nie poddawał
się, i po paru minutach znów miał ją przed oczyma. Tym razem rozgryzł
jej szyję. Wtopił kły w giętką szyję sarny, czując jak ciepła krew
napływa do jego pyska. Przytaszczył zdobycz do jaskini, nie chcąc by
jego "pracę" zauważyły wilki. Ułożył ją ładnie na kamiennym stoliku,
zostawiając na później. Łapami ubił poduszkę, układając się do snu. O
czymś jednak zapomniał.
- Gracy..- mruknął do siebie.
Gdy Bitter
Sweet odpowiednio się naszykował, - znaczy się, wstał - ruszył w stronę
jaskini suczki. Usiadł przy jej progu. Po niedługim czasie przyszła
Gracy.
- Jesteś cholernym arogantem. - powiedziała, po czym weszła w głąb jaskini.
*******
Stanąłem
w progu jaskini, patrząc na zdenerwowaną suczkę. Próbowała zamknąć
wejście ogromnym głazem. Zbytnio jej to nie szło, więc na chwilę
przysiadłem, patrząc na nędzne próby. Robiłem jej na złość, przesuwając
kamień w przeciwną stronę, za każdym razem mocniej.
- Tak uważasz? - warknąłem jeszcze głośniej, niż ona wcześniej.
- Tak. Lekceważysz nie tylko mnie, ale też i innych! - orzekła.
Przewróciłem
oczami, słuchając jej kolejnych obelg. Gdybyśmy się nie znali, i gdyby
nie była suczką, już dawno skoczyłbym jej do gardła. Gdy jej złość
trochę przygasła, zacząłem dialog.
- Nie tylko ja. - syknąłem - Skoro
jestem takim arogantem, to na cholerę budziłaś mnie rano, zatrzymywałaś
u Lokiego i wykłócałaś się przy Jem'ie?
Na te słowa prychnęła urażona i przyskoczyła trochę bliżej mnie.
- Myślisz że specjalnie raczyłam się dla ciebie starać - po raz kolejny uniosła głos. - Nie marnuję czasu dla takich jak ty.
Pokiwałem głową i popatrzyłem na sukę ze złością. Nie musiała tego mówić.
- Więc ja też nie będę go marnował dla ciebie. Żegnam. - orzekłem, wychodząc z jaskini.
Przed
wyjściem jeszcze rzuciłem pod jej łapy wątłą, uschniętą stokrotkę.
Jedyny kwiatek, który mogłem jej dać o tej porze roku, bo służył u mnie
jako zakładka do książki.Do łodyżki przyczepiony był zwykły tekst.
Wybacz, Gracy.
Suczka tym samym ruchem wyrzuciła kwiatka przez okno. Odszedłem daleko od niej, mając jej serdecznie dosyć.
Grey? ;w;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz