- Czy ja wiem?... - powiedziałam wątpliwie. Po chwili namysłu poddałam się - No dobrze. Tylko trzeba ją znaleźć... - westchnęłam.
- To nie problem - odpowiedział radośnie pies. Wcześniej nigdy z nim nie rozmawiałam, a znałam jedynie z widzenia, ale po tych kilku minutach rozmowy poczułam wielką sympatię do niego. Czułam emanujący z niego optymizm i radość z życia. Brakowało mi towarzystwa takiej osoby.
- Więc chodźmy - wreszcie się uśmiechnęłam. Postanowiłam brać przykład ze Stanley'a.
Pies kiwnął głową w odpowiedzi i zapytał:
- W którą stronę poszła gdy skończyłyście rozmawiać?
Bez słowa wskazałam łapą za siebie. Spojrzenie moje i Stana się spotkało, i jak na komendę poszliśmy w stronę którą wskazałam. Nagle zobaczyłam Crystal. Wskoczyłam w krzaki, wciągając za sobą Stana. Crystal usłyszała szelest i spojrzała w naszą stronę, ale nie zauważyła nas. Wzruszyła ramionami i ustała na krawędzi urwiska. Przygryzłam wargę i ścisnęłam Stanley'a za łapę. Jednak wbrew moim obawom, Crystal nie skoczyła z urwiska, lecz zaczęła sobie coś nucić. Po kilku minutach przestała. Odwróciła się i zaczęła wracać do Centrum Sfory. Gdy była wystarczająco daleko, mruknęłam do mojego towarzysza:
- Gdyby chciała się zabić, już by skoczyła.
- Masz rację - odparł pies.
- Wiesz, troszkę bezsensowne jest to szpiegowanie. Sądzę, że Crystal nie chce się zabić - zauważyłam.
- W sumie... Zajmijmy się czymś innym - rzekł z uśmiechem.
Przez chwilę milczałam.
- Słyszałam o Viście - odezwałam się po chwili.
- Każdy słyszał - westchnął Stan. Aż się zdziwiłam, jak w tak krótkim czasie może opuścić kogoś dobry humor. A zwłaszcza tego wesołego zwykle psa.
- Nie sądzę, by to była wasza wina - powiedziałam cicho.
Stanley ? Przepraszam, że tak długo czekałeś ;--;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz