Rozmyślałem jak w końcu dogadać się z Quiet, ale nie byłem
pewny czy rzeczywiście tego chcę. Postanowiłem pójść po radę do psa, którego
znam z dobrych rad – Qetsiyah. Bez wahania pobiegłem do niej i razem
postanowiliśmy porozmawiać o moim problemie. Szliśmy cicho przez las. Starałem
się opowiedzieć wszystko Qet od początku. Nie wiem dlaczego jak zawsze mam
jakiś problem, to zawsze biegnę do niej, albo do Irfan’a. To jest dziwne, ale
to tylko im ufam. W końcu to oni mnie wyciągnęli martwego z rowu…
- Właśnie Qet zaczynam sobie powrotem przypominać wszystko.
Pamiętam jak mnie znalazł Irfan i jak leżałem w jaskini i ty do mnie podbiegłaś
… - Urwałem.
- To chyba dobrze, tak sądzę. Nie jestem lekarzem, ale myślę, że wszystko sobie przypomnisz - Powiedziała radosnym głosem. W pewnej
chwili w powietrzu zaczął się unosić zapach strachu i krwi. Dziwne stworzenie
naglę stanęło nam na drodze.
W jednej chwili zaczęło biec w naszą stronę, ale to nie
wszystko. Zaczynało się ich pojawiać coraz więcej i więcej, cała chmara rzuciła
się na nas. Dopadły mojego karku i przegryzły moją żyłę życia. Krew spłynęła
ciurkiem. To je jeszcze bardziej nakręciło. Robiły się jeszcze bardziej
zachłanne i brutalne. Qet gdy spojrzałem na nią to już była martwa. Jej oczy
straciły blask, a futro posiwiało. Gdy ją wykończyły, to jeszcze bardziej
rzuciły się na mnie. Aż nic nie zostało. Tak bardzo chciałem powiedzieć innym
co zobaczyłem, ale już zasnąłem. W tej samej chwili pojawił się jakiś pies. Na
jego widok wymamrotałem tylko … wampir.
Ktoś, kto znajdzie moje i Qet zwłoki ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz