Patrzyłam co chwila na Toromaru a potem na Stan'a. On powtarzał tą samą czynność.
- Nooo...- jąknęłam się.- W... W Sforze Psiego Uśmiechu.
- Na serio?!?!?-zdziwił się.- Zawsze chciałem zobaczyć to miejsce!
Teraz jeszcze bardziej się dziwiłam. Przecież mieszka i należy do tej sfory!
- Ale Toro...- zdziwiłam się.- Przecież ty do niej należysz!
- Ale mu fajnie...- powiedział.- Też bym tak chciał. Zazdroszczę mu.
Nie no to się zaczyna robić niebezpieczne! Wzięłam Toro ugryzłam i machnęłam głową. Chociaż to zrozumiał i pobiegł za mną wraz z Stanley'em. Pobiegliśmy do Irfan'a czyli jedynego lekarza w naszej sforze. Opowiedzieliśmy wszystko tak szybko że Irfan nic nie zrozumiał:
- A teraz jeszcze raz..- uspokajał nas.- Tylko woooolniej..
- Ehhh..-westchnęłam i zaczęłam po woli.
Po mojej historii:
- Hmmm... - zaciekawił się Irfan.- No dobrze.-zwrócił się do Toromaru.- Jak się nazywasz?
- Eeeee...- zamyślił się.- Sztacha... nie! Gerber. A nie!!! Lucky! Czekaj... Eee...
Teraz to Irfan zrobił wielkie oczy.
- Co mamy robić?!- zapytałam.
- Iść się bawić!- wtrącił się Toromaru udająć małe dziecko.
- Torooo!!!
- Kto?!
- Ehhh...
Toromaru? Stanley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie pisać w komentarzach przekleństw lub rzeczy niezwiązanych z sforą.
Podpisywać się proszę imieniem psa/suczki, np. ~~Jasmine. Jeżeli ktoś nie należy do watahy pisze ~~Przechodzień lub po prostu ~~Nie ze sfory.
Dziękuje c: