-Nie,przecież tak byś o tym wiedział bo jestem w tej sforze od urodzenia - powiedziałam.
-A no tak - zawstydził się.
Nie wiem jak mogliśmy nie zauważyć tego znaku.Już z daleka rzucał się w oczy.A wyglądał mianowicie tak:
Tego po prostu nie można nie zauważyć.Byłam podekscytowana,że jesteśmy w Waszyngtonie.Słyszałam opowieści od taty,że grasują tutaj Grizzly.
-Ej,Damon-krzyknęłam-chodź do lasu,może znajdziemy niedźwiedzie.
Poszliśmy w stronę zagajnika,do którego prowadziła wąska ścieżka.Po 10 minutach wędrówki napotkaliśmy polankę podobną do naszej w sforze,tyle że większą.Turlaliśmy się po trawie.Nieopodal był potok.Nad nim zobaczyliśmy o czego szukaliśmy.
Chodził po kamienistym brzegu.To było fascynujące oglądać tak potężne zwierzę.
-Ale super,co nie?-spytałam kompana.
Damon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz