- Chętnie - uśmiechnąłem się - Może przyjść po Ciebie?- zapytałem.
- Okej. Może być po południu?- spytała szybko Coco, ruszając w głąb jaskini. Pokiwałem głową i poszedłem do swojej jaskini. Wciągnąłem powietrze i padłem na ziemie, przytulając ją. Jak mniemam, nikt nie był pod moją nieobecność w jaskini, więc nie sprawdzałem czy coś zginęło. Obróciłem się tylko na plecy i patrzyłem w sufit. Nawet fajnie było na wycieczce z Coco. To była taka odskocznia, od sfory i codzienności. Westchnąłem i zacząłem sobie przypominać wszystkie miłe chwilę.
Coco? Jakie wrażenia z wycieczki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz