Zostaliśmy w swoich objęciach jeszcze dobre kilka minut, wciąż stykając
się nosami, z szerokimi uśmiechami na pyskach. Suzzie polizała mnie
ostatni raz, po czym złapała mocniej i wtuliła się w moją sierść.
Ucałowałem ją w czoło, przez co cicho zachichotała. Położyła łeb na moim
ramieniu. Takie chwile mogłyby trwać wiecznie. Ale czy tego właśnie
chciałem? Całując ją wtedy dałem znać o swoich uczuciach. Uczuciach,
których nigdy nie byłem pewien. Nie byłem pewien, czy na pewno to
właśnie ją darzę miłością, i czy to jej podaruję swoje serce. A serce ma
się tylko jedno... Byłem pełen świadomości, jak bardzo zmieni się moje
życie po tym wszystkim. Jeszcze bardziej, niż przez stanowisko Bety.
Takie rzeczy, odkąd pamiętam, zawsze mnie przerastały, dlatego unikałem
wszystkiego i wszystkich. Ale takie tryb życia mi odpowiadał. Nie
chciałem zmieniać wszystkiego tak drastycznie. A Suzzie. Jeszcze
niedawno kochała Rayana, do tego stopnia, że ma z nim szczenięta. Teraz
pewne powtarza, że to już zamknięty rozdział. To jemu podarowała swoje
serce...? Czy dla niej to wszystko też nie za wiele...? Czy to nie za
szybko na takie posunięcia? W tej chwili potrzebowałem już chyba tylko
samotności, ponieważ zdążyłem się nacieszyć jej towarzystwem, a ona
pewnie także moim. Po raz ostatni spojrzałem w jej oczy. Odwróciłem się i
wyszedłem z jaskini, bez słowa pożegnania. Prosto przy wyjściu wpadłem
na psa, który zdawał się być niezbyt zadowolony z tego, co widział.
Suzzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie pisać w komentarzach przekleństw lub rzeczy niezwiązanych z sforą.
Podpisywać się proszę imieniem psa/suczki, np. ~~Jasmine. Jeżeli ktoś nie należy do watahy pisze ~~Przechodzień lub po prostu ~~Nie ze sfory.
Dziękuje c: