Nie daję tak sobą pomiatać. Okej, rozumiem - przy pierwszym kontakcie
zawsze mogą być jakieś wątpliwości. Ale żeby tak po raz drugi? To nie ja
atakowałam, tylko on! Zima to zdecydowanie nie czas na jakiekolwiek
rany, dlatego wolę ich teraz uniknąć.
Nie oznaczało to jednak tak łatwego zakończenia sprawy. Nieomal by się
na mnie rzucił, a tego nie przepuszczam. Atakować - nie zaatakuję, ale
denerwować naprawdę potrafię. Gdy chcę.
Dopiero mnie zauważył. Nie chciałam narzucać mu się tak prosto:
oczywiście mogłabym iść za nim krok w krok i skubać mu przysłowiowe
marchewki, ale nim bym się obejrzała, dostałabym w nos.
Udawałam, że go nie widzę. Że jestem tu przez zrządzenie losu, że
najwyraźniej ktoś tak sobie chciał. Mierzymy się spojrzeniami,
postronnie widzę jak włosy na karku powoli stają mu dęba. Nawet o tym
myślę, gdy moje ciało przenosi ciężar na tylne łapy w tym samym
momencie, w którym pies daje susa ponad strumykiem i charczy teraz
prosto w mój pysk.
Uginam się i patrzę na niego z dołu. Szczerzę kły, jednak wyraźnie
pokazuję, że nie chcę kłopotów. Dlaczego więc zamiast dać mi trochę
przestrzeni co raz bardziej na mnie napiera?
Chylę pysk, wbijając wzrok w ziemię. Wiem, jak ryzykownie postąpiłam
spuszczając go ze wzroku. Nie widzę jego poczynań ani wysyłanych przez
jego sygnałów. Myślę jednak, że najlepiej jest się teraz ukorzyć.
Nagle czuję na karku jego zęby. Nie chwyta mnie za skórę, jedynie napiera kłami. Gdy warczę, zaczepia nimi o moje ciało.
Zmuszam się do uciszenia i klapnięcia na ziemię.
Jem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie pisać w komentarzach przekleństw lub rzeczy niezwiązanych z sforą.
Podpisywać się proszę imieniem psa/suczki, np. ~~Jasmine. Jeżeli ktoś nie należy do watahy pisze ~~Przechodzień lub po prostu ~~Nie ze sfory.
Dziękuje c: