Patrzyłam na efekty mojej „pracy”. Dwanaście saren leżących przede mną.
Zmiażdżone czaszki, połamane kości, porozrywana skóra i wnętrzności,
wszędzie krew… Ach… Uwielbiam ten widok. Czemu to zrobiłam? Dzisiaj rano
miałam okropną żądzę mordu. Ledwo zdążyłam dobiec do lasu w którym jest
wiele zwierzyny. No i… Efekty. Wtem zobaczyłam jakiegoś psa. Nie!
Zaparłam się w sobie i moje mordercze zamiary wobec niego zniknęły. O
nie, zobaczył mnie! To jest najgorsze. Dam radę się pohamować, gdy mnie
wkurzy? Chyba… Pies już do mnie podszedł.
- Cześć – powiedział. Zmierzyłam go wzrokiem.
- Cześć – odparłam.
- Nazywam się Veggie – przedstawił się – A ty?
- Jakoś się nazywam – burknęłam. Nie nalegał. O dziwo, zrozumiał. Chwilę szliśmy w milczeniu. Chyba mogę mu zaufać.
- Jestem Vista – rzekłam w końcu. Spojrzał na mnie. Wiedział, ile trudu
kosztuje mnie opowiedzenie czegokolwiek o sobie. Nawet imienia. Rozumiał
co czuję, rozumiał mój charakter. Nagle pies powiedział:
Veggie? Co powiedziałeś??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie pisać w komentarzach przekleństw lub rzeczy niezwiązanych z sforą.
Podpisywać się proszę imieniem psa/suczki, np. ~~Jasmine. Jeżeli ktoś nie należy do watahy pisze ~~Przechodzień lub po prostu ~~Nie ze sfory.
Dziękuje c: