niedziela, 3 maja 2015

Od Swan † CD Fayleer'a

Zerknęłam na niego, kontem oka. Wyglądał jak wrak psa.... pomyłka....wrak wilka. Może i lepiej by było skrócić jego cierpienie i go dobić. A może zostawić go, żeby cierpiał do końca życia... hmmm... ciężka decyzja... Fay'a widocznie nie da się tak szybko zabić, skoro przeżył połamanie kręgosłupa. Dziwne, że jeszcze się rusza.
-  Nie wiem za co mi dziękujesz.... przecież zrzuciłam cię z drzewa... - Powiedziałam chłodno.
- Ale jednak zaniosłaś mnie tutaj, co uratowało mi życie...
- Hyhy... z tym uratowaniem, to nie jestem pewna. - Próbowałam ukryć pewien szczegółowy moment.
- Dlaczego ? - Zaczął drążyć do prawdy.
- No bo jak ty byłeś trochę nie teges...
- Jaki ?
- No nieprzytomny !
- Aha...
- No to ja jakby gdy cię ciągnęłam do Omegi, to.... - Zaczęłam.
- To co ?! - Wtrącił.
- No była trochę pagórkowata droga i jak Cię chciałam do góry zanieść to jeszcze nie było tak źle, ale w dół, to się wyślizgiwałeś i za każdym razem koziołkowałeś w dół... i to chyba dla tego masz złamany kręgosłup. - Przyznałam,
- Co ?!
- No to co słyszałaś.... - Powiedziałam trochę jakby czując w współczucie. - Ale spoko mam fajny pomysł ....
- Jaki ?! - Zapytał wciąż wściekły i przerażony.
- Mogę skrócić twoje cierpienie....  - Zaproponowałam.
- Niby w jaki sposób ?
- No jakby tak przez przypadek ktoś Ci przeciął tętnicę w szyi, to byś się tak powolutku wykrwawił i zasnął. - Powiedziałam podchodząc i bawiąc się skalpelem.
- Nie... wiesz co ? Zrezygnuję z twojej propozycji.
- Dlaczego?
- Bo jednak chcę jeszcze pożyć...
- Ok jak chcesz.... ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać... - Powiedziałam złośliwie.
- Nie.... nie wiem gdzie Ci szukać....
- Będę u siebie, w jaskini.- Dodałam i szybkim kroczkiem wycofałam się w las. Było trochę bardziej mrocznie jak zwykle, wręcz zaczęłam odczuwać strach. Zrobiło się diabelnie chłodno, bo była już noc, ale i tak było trochę zbyt dziwnie. Nagle w krzakach zauważyłam wystającą łapę. Była wielka i umięśniona. Od razu zgadłam, że to łapa jakiegoś wampira. Z ciekawości pociągnęłam za nią, mając nadzieję, że wściekła bestia się ze mną pobawi, ale gdy tylko chwyciłam w zęby łapę, to.... bezwładna wypadła na ziemię. Była przegryziona w połowie. Przeraziłam się ta ten widok. Teraz chciałam jak najszybciej ukryć się w jaskini, ale gdy tylko zaczęłam się do niej zbliżać, to pojawiało się coraz więcej kałuż krwi i oderwanych kończyn, głów, kawałków skóry i wnętrzności. To nie był miły widok. Byłam już przy wejściu, gdy nastąpił koniec. Ostatnie co zobaczyłam, to widok dwóch niewielkich punkcików w ciemności, które świeciły ja rubiny... po tym nastała nicość...

Qet ? Zwariowałam....piszę sama do siebie xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę nie pisać w komentarzach przekleństw lub rzeczy niezwiązanych z sforą.
Podpisywać się proszę imieniem psa/suczki, np. ~~Jasmine. Jeżeli ktoś nie należy do watahy pisze ~~Przechodzień lub po prostu ~~Nie ze sfory.

Dziękuje c: