Nie czułam się dobrze, ale ukrywałam to. Nie chciałam, żeby Sin się martwił. Zjadłam dwie małe płotki i wyszłam na dwór.
- Mało zjadłaś. Dobrze się czujesz?
- Tak, tak.
Oboje udaliśmy się do Jeziora Jafiszof. Patrzyłam na kolorową od słońca wodę. Nagle poczułam się... co najmniej dziwnie. Wbiegłam za krzaki i zwymiotowałam. Co się ze mną dzieje?
- Gis? Co się stało?
- Mnie? Nic.
W pewnym momencie zaczęłam widzieć potrójnie, zrobiło się ciemno. Upadłam i zemdlałam...
*Jakiś czas później*
Zyskałam świadomość. Było biało. Byłam w białej jaskini. Umarłam? Nie.
Sin siedział koło mnie i trzymał za łapę. W tym momencie weszła Omega z
wiadomością...Sin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz