- Ja też. Teraz możemy to naprawić - uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem w czubek głowy.
- Przecież musimy wracać do nich na noc.
- Wiem, ale w ciągu dnia jak oni często gdzieś uciekają to wtedy właśnie możemy mieć czas tylko i wyłącznie dla siebie - powiedziałem. - Poza tym Evelyn, Roney i Theo nie będą wiecznie szczeniakami. Czas szybko leci.
- Wiesz co, teraz znowu gdzieś poszli. Możemy tutaj zostać do wieczora.
- Dobry pomysł, kochanie - przytuliłem ją i przewróciłem na miękką trawę.
Pogoda była piękna. Przeturlaliśmy się pod wiekowe drzewo. Spod niego mieliśmy lepszy widok na zarys gór i krajobraz.
Byłem szczęśliwy. Nareszcie jak za dawnych czasów. Spojrzałem Liv głęboko w oczy.
- Lissy, co ja bym bez Ciebie zrobił?
Elisabeth ? ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz