Szedłem lasem. Cały brudny. Nawet czarny! Powoli usiadłem pod drzewem. Słysząc krzyki zacząłem biec w ich stronę.
-Ratunku! - Krzyczała jakaś suczka.
Szkoda mi się jej zrobiło. Spokojnie obszedłem człowieka. Stanąłem za
suczką i wytrzepałem z siebie całe błoto. Człowiek widząc moją białą
maść od razu złapał suczkę w ręce i próbował na to "coś" złapać mnie.
Odsuwałem się za każdym razem.
- Ciamajda... - Mruknąłem i ugryzłem go w rękę. Coś powiedział, puścił suczkę i odszedł.
- Dzięki za pomoc...-Szepnęła.
- Nie ma za co. Taki człowieczek to dla mnie pestka. - Powiedziałem i odszedłem. Coś jeszcze gadała, ale już nie usłyszałem.
Leżąc na plaży In Litore spotkałem znowu ta suczkę.
- O, to ty. - Powiedziała.
- No, niestety. Jestem Rayan. - Powiedziałem patrząc się na suczkę.
Catherine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz