Chichotałem w najlepsze, wspominając zażenowaną minę suczki. Pomyślałem, że mógłbym ją trochę pośledzić. Poszedłem więc za nią. Dreptała sobie piaszczystą drogą. Zaszedłem ją od tyłu i nagle trąciłem łapą. Wydała z siebie pisk i odskoczyła machając łapami na prawo i lewo.
- Hahahaha - złapałem się za brzuch ze śmiechu.
- Bardzo śmieszne - obraziła się i zaczęła odchodzić. Dżentelmen pobiegł by za nią... Ale ja usiadłem i zacząłem przyglądać się niebu.
Melisa? Sorki że krótkie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz