Westchnęłam i położyłem głowę na ziemi. Nie miałem żadnej chęci by myśleć, a jeszcze bardziej by żyć.
-Ja nic nie będę robił.- odpowiedziałem głośno, co sprawiło mi ogromny ból w płucach. Zamknąłem tylko mocno oczy i zgiąłem się w pół. Po chwili jednak ból ustał i położyłem się normalnie. Moje płuca widocznie nie pracowały jak należy, ponieważ ten ból i to, że prawie nie mogę oddychać. Popatrzyłem na Skyres, chyba miała takie same problemy jak ja. Zamknąłem oczy i opróżniłem swój umysł z myśli. Nie wiedziałem, co teraz zrobiła Skyres. Szczerze mówiąc, mało mnie to obchodziło, jak wszytko inne. Miałem tylko nadzieje, że Lon, Michy, Cod I Tom dadzą sobie radę przez te kilka dni. Zacząłem głęboko oddychać. Sprawiało mi to jednak ból, a mój oddech nie podniósłby nawet najmniejszego listka. Otworzyłem oczy i chciałem podejść bliżej Sky, jednak nie mogłem podnieść nawet łapy.
Skyres?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie pisać w komentarzach przekleństw lub rzeczy niezwiązanych z sforą.
Podpisywać się proszę imieniem psa/suczki, np. ~~Jasmine. Jeżeli ktoś nie należy do watahy pisze ~~Przechodzień lub po prostu ~~Nie ze sfory.
Dziękuje c: