- Do jutra – odparłam i weszłam do jaskini. Przywitałam się z rodzicami,
i poczęstowałam się wielkim jeleniem, upolowanych przez tatę. W nocy
dużo myślałam o Roney’u. Był bardzo fajny. I miły. Chyba się w nim
zakochałam. Ale on i tak mnie nie pokocha. Nie ma szans. Westchnęłam
cicho i zasnęłam.
* Rano, 7:00*
Roney zaraz po mnie przyjdzie. Szybko zjadłam śniadanie. Chwilę później ruszyliśmy.
- Gdzie idziemy? – spytałam zaciekawiona.
- Pokaże ci pewne bardzo piękne miejsce –rzekł.. Chwilę szliśmy w ciszy.
- Długo jeszcze? – powiedziałam.
Roney?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz