- No jasne! - zawołałam. Obgadałam z Roney'em szczegóły i pobiegliśmy do mojej jaskini. W wejściu zawiązaliśmy sznurek połączony z wiadrem pełnym wody. Odliczyłam 3 metry i w tym miejscu posmarowałam ziemię klejem szybkoschnącym. Schowaliśmy się w jakimś kącie. Będzie się działo! Jakieś 3 minuty później do jaskini wpadł Harry z White'em. Potknęli się o sznurek i cała woda się na nich wylała. Oczywiście wpadli w poślizg. Wylądowali (dodam, że tyłkami) prosto w kleju. Usiłowali się podnieść, lecz klej szybko zasechł.
- MAMO!!! - darł się White.
- TATO!!! - wrzeszczał Harrison. Ja i Ron szybko wymknęliśmy się z jaskini i pobiegliśmy w stronę lasu. Zauważyłam rodziców wpadających do jaskini, ale się tym nie przejęłam. Wręcz kwiczałam ze śmiechu. Roney też.
Roney?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz