- Mamy tyle wolnego czasu, że aż sam nie wiem - odpowiedziałem.
Liv zamyśliła się.
- Co powiesz na to, żeby przejść się w miejsce naszego ślubu? - zaproponowała.
- Świetny pomysł.
Zadowoleni zawędrowaliśmy do pewnej alei w lesie. To szczególne miejsce dla nas. Pogodziliśmy się tutaj po naszej kłótni i wzięliśmy ślub. Teraz też słońce zaczęło zachodzić. Byłem szczęśliwy. Po chwili usłyszałem szelest za jakimś krzakiem. Zignorowałem to, ale dźwięk był coraz głośniejszy.
- Jak myślisz, co to może być?
Elisabeth ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz